W transporcie kolejowym zarówno przewieziona masa, jak i grupy ładunków stale maleją na rzecz transportu samochodowego. Prawdopodobnie rok 2008 zamknie się na minusie i będzie jednym z najgorszych okresów w branży kolejowej w ciągu ostatnich pięciu lat.
Ale głównie to rosnące ceny paliw i energii odbiły się negatywnie na transporcie kolejowym.
- Największym problemem rynku są obecnie stale rosnące koszty, w tym przede wszystkim pobierane za udostępnianie linii kolejowych i koszty energii elektrycznej. Dodatkowo dochodzi ostra walka o klienta wśród przewoźników towarowych oraz spadek liczby przewozów węgla i kruszyw. Na ironię zakrawa fakt, że np. towary niebezpieczne lub niektóre produkty masowe przewożone są zatłoczonymi drogami, podczas gdy zdecydowanie bardziej predysponowany jest do tego transport kolejowy - wyjaśnia Henryk Gruca, prezes Lotos Kolej.
Nie mniejszy wpływ na zdołowanie rynku kolejowego miała także podwyżka taryfy za dostęp do infrastruktury, co w konsekwencji podniosło ceny frachtu. Doszło do tego, że niektóre grupy ładunków przewożone dotąd w większości koleją zostały przeniesione na inne środki transportu. Widocznym przykładem jest zboże, które w ilości ponad 200 tys. ton trafiło właśnie na ciężarówki. Dzisiaj tego ładunku już praktycznie nie przewozi się wagonami. Obsługa niektórych grup ładunków przestaje być opłacalna, mimo że przewoźnicy kolejowi obniżają marże. W konsekwencji może to doprowadzić do poważnych zmian na rynku transportu kolejowego.
- Wzrost stawek za fracht jest nie do przyjęcia przez klientów, wobec czego przewoźnicy obniżają swoje marże. Może to wymusić konsolidację przedsiębiorstw i dywersyfikację przewozów, nawet w kierunku przewozów pasażerskich. Wówczas na rynku pozostanie trzech, albo czterech dużych graczy może też jedna lub dwie grupy przewoźników paliwa oraz kilka małych firm specjalizujących się w przewozach niszowych i drobnych grup ładunków. Taka sytuacja, bez radykalnego wsparcia rządowego dla sektora kolejowego, może potrwać kilka lat - komentuje Piotr Kazimierowski, analityk transportu kolejowego i prezes Związku Pracodawców Forum Transportu Szynowego.
Dalsze zapowiedzi wzrostu stawek za dostęp do infrastruktury (ok. 4 proc.) z pewnością nie dają podstaw do optymistycznych prognoz. Wyższe stawki oznaczają wyższe koszty i nadal niską jakość przewozów - w związku z obniżoną średnią prędkością.
- W 2006 roku obniżka cen dostępu do infrastruktury kolejowej spowodowała, że przewoźnicy nie odczuli konsekwencji związanych z obniżeniem prędkości. Niestety w dwóch kolejnych latach ceny dostępu wzrosły, co przy dalszym pogarszaniu prędkości musiało spowodować spadek przewozów. Koszty pracy lokomotyw i wagonów stanowią w naszym przypadku nawet 38 proc. kosztów przewozu. Natomiast dostęp do infrastruktury kolejowej to już w szeregu relacji 35 proc. ogólnych kosztów - wylicza Krzysztof Niemiec, członek zarządu, dyrektor ds. rozwoju CTL Logistics.
Negatywny wpływ na rynek przewozów mają również prace modernizacyjne głównych szlaków kolejowych. Z jednej strony po ich zakończeniu zwiększy się przepustowość tras kolejowych, a z drugiej strony do tego czasu będą utrudnienia w uchu, co wydłuża czas przewozów i podraża koszty transportu. A szybki obrót taboru, umożliwiający przewiezienie w danym czasie większej ilości towaru, to podstawa opłacalności przewozów.
- Systematycznie obniża się prędkość handlowa pociągów towarowych. Związane jest to z pogarszającym się stanem infrastruktury kolejowej, jak również z ograniczeniami wynikającymi z prac prowadzonych na sieci kolejowej. Tak potrzebny proces poprawy stanu infrastruktury trwać będzie wiele lat. Koszty przewozów rosną, gdyż do realizacji kontraktu korzystać trzeba z większej liczby lokomotyw i wagonów. Analizując przypadek przewozu na 400 km dla pociągu z 30 wagonami, gdzie zakładaliśmy średnią prędkość 30 km/h, a rzeczywista wynosiła 20 km/h, zaangażowanie dodatkowego taboru podniosło koszty o 10,3 proc. - mówi Krzysztof Niemiec.
Operatorzy nie mogą zrozumieć, dlaczego przy obniżającej się prędkości i ograniczeni ruchu na torach w związku z ich modernizacją, podnosi się ceny za dostęp do szlaków kolejowych. Modernizacja jest konieczna i nie podlega dyskusji, ale nie kosztem doprowadzenia do sytuacji kryzysowej rynku oraz przewoźników.
To, co może uratować sytuację wielu przewoźników i wskaźniki rynku, to przewozy międzynarodowe oraz intermodalne (również w relacjach zagranicznych). Aby jednak je realizować, potrzebne jest odpowiednie zaplecze infrastrukturalne (terminale i bocznice) oraz odpowiedni tabor. A na to mogą sobie pozwolić tylko najwięksi gracze na rynku, którzy mają szansę wygenerować środki inwestycyjne. Co w dobie alki marżowej i w obliczu kryzysu jest trudnym zadaniem. Wiele firm liczyło na pozyskanie środków z wejścia na giełdę, ale w tak trudnej sytuacji to również ryzykowne kroki. Analitycy zapowiadają, że sytuacja na rynku przewozów kolejowych będzie coraz trudniejsza i mimo że rynek w końcu ustabilizuje się, to branża stanie przed nowymi wyzwaniami, jak silna konkurencja z innych krajów Unii Europejskiej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: 2008 r. najgorszym dla kolejowego transportu towarowego od 5 lat