- Ze wstępnych analiz wynika, że 2008 rok zakończyliśmy stratą na sprzedaży niewiele przekraczającą 200 mln zł z przychodami na poziomie 5,5 mld zł - poinformował Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo.
Jednak, jak twierdzi prezes spółki, mogło być jeszcze gorzej, gdyby firma w połowie roku nie wdrożyła programu oszczędnościowego. Dzięki niemu zredukowano koszty spółki aż do 200 mln zł. Mimo to zamknięto rok ujemnym wynikiem, bo spółka podwyższyła pracownikom pensje, co doprowadziło do wzrostu kosztów o dodatkowe 160 mln zł, a na rynku kolejowym doszło do załamania przewozów towarowych. Spadek przewozów był dla firmy odczuwalny zwłaszcza w ostatnich dwóch miesiącach ubiegłego roku.
- Ze względu na wstrzymanie pracy ukraińskiego przemysłu w ruchu kolejowym niemal zatrzymała się cała wschodnia granica - tłumaczy Balczun i dodaje, że gdyby nie podwyżki pensji, a dwa ostatnie miesiące roku były lepsze, wynik spółki mógłby oscylować nawet wokół zera.
Jednak sytuacja na rynku przewozowym nie poprawiła się do tej pory. Dlatego perspektywy firmy również w tym roku nie wyglądają ciekawie. Co prawda - jak utrzymuje prezes PKP Cargo - już teraz firma ma zakontraktowane ładunki na poziomie 100 mln ton, czyli aż o 40 mln ton więcej niż przed rokiem. Jednak obawia się, czy jego partnerzy handlowi na pewno zrealizują wszystkie kontrakty, zwłaszcza z branży stalowej.
Zawczasu, jeszcze w grudniu ubiegłego roku, zarząd firmy opracował więc "pakiet antykryzysowy" zakładający dalsze cięcie kosztów. W tym roku mają być one zmniejszone o kolejne 250 mln zł. - Już zakręciliśmy kurek z pieniędzmi we wszystkich obszarach działalności spółki - deklaruje Wojciech Balczun.
Cięcia objęły nie tylko wydatki administracyjne, lecz nawet reprezentacyjne i służbowe. Teraz każdy wydatek przekraczający 5 tys. musi być akceptowany przez zarząd firmy. Nie koniec na tym. W przyszły poniedziałek zarząd spółki będzie kontynuował negocjacje ze związkami zawodowymi dotyczące zwolnień w firmie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Balczun: straty PKP Cargo przez podwyżki