Dziesiątków milionów dolarów chce domagać się przed międzynarodowym sądem reżim Aleksandra Łukaszenki za straty spowodowane strajkiem polskich celników.
Strajk celników zablokował ruch na polsko-białoruskiej granicy i spowodował gigantyczne korki. Białoruś oskarża teraz Polskę o naruszenie umowy dwustronnej o przewozach z 1992 r., a UE - o niepodejmowanie kroków mających rozwiązać tę sytuację. Wcześniej białoruski MSZ apelował do krajów Unii o wysłanie na polskie przejścia graniczne celników z innych państw. Wczoraj przedstawiciele Komisji mówili dziennikarzom w Brukseli, że sprawa granicy to problem Warszawy i Unia nie zamierza się wtrącać - czytamy w dzienniku.
Ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego Roman Kislak uważa, że pozew najprawdopodobniej wpłynie do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze - organu ONZ. - Taka jest droga prawna do rozwiązywania konfliktów o naruszenie umów międzypaństwowych - tłumaczy Kislak.
- Już dziś mogę powiedzieć, że pozew będzie dotyczył dziesiątków milionów dolarów. Ta suma może wzrosnąć, bo przecież sytuacja na przejściach granicznych się nie poprawiła - powiedziała "Gazecie" Ksenija Pieriestarożewa, sekretarz prasowy ministerstwa transportu i komunikacji.
O strajku celników zobacz więcej: Przerwane rozmowy celników z rządem
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Białoruś pozywa Polskę za strajk celników