Jeśli pocztowcy dostaną podwyżki, jakich żądają związki, Poczta wystąpi o dotację na przesyłanie listów i paczek.
Dyrekcja firmy twierdzi, że nie jest sama w stanie zadecydować o tak dużej podwyżce pensji. Zgodę musi udzielić Rada Poczty Polskiej (odpowiednik rady nadzorczej) - czytamy w "Gazecie". - Wystąpimy też do Ministerstwa Infrastruktury z prośbą o akceptację kredytu na podwyżki w wysokości co najmniej 5 mln euro - twierdzi Kazimierski.
Poczta poinformuje również resort, że w wyniku podniesienia płac na koniec tego roku zanotuje potężną stratę. Do tej pory mówiła o blisko 270 mln zł.
Straty operatora zdaniem dyrekcji Poczty muszą być uwzględnione w przyszłorocznym budżecie jako tzw. straty na usługach powszechnych. To oznacza, że Poczta wystąpi o dofinansowanie swoich nierentownych usług, czyli np. dostarczanie listów w Bieszczadach. Udzielenie pomocy publicznej dla Poczty wymagać będzie zgody Komisji Europejskiej - czytamy w "Gazecie".
Co na to resort? - Na środę przewidziane jest spotkanie dyrekcji poczty w ministerstwie - mówi tylko Mikołaj Karpiński z Ministerstwa Infrastruktury.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budżet dołoży do Poczty?