Samorządowcy Kadencji wybrani. Oto najlepsi z najlepszych

Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie: Wójt zadowolony, choć mocno zaskoczony

O korzyściach, ale też niedogodnościach związanych z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego w gminie Baranów rozmawiamy z wójtem gminy, Andrzejem Kolkiem.

• W gminę zostanie wpompowane 30 mld złotych. Te pieniądze spowodują rozwój nie tylko samej gminy, ale w ogóle całego regionu – mówi wójt Andrzej Kolek.

• Rządowa inwestycja zajmie ponad 10 procent terenu tej mazowieckiej gminy.

• Zagęszczenie na obszarze przyszłego portu nie jest zbyt duże, niemniej jednak ileś tam osób trzeba będzie wysiedlić – prognozuje wójt Baranowa.

Strzelały u was wczoraj szampany, czy spokojnie przyjęliście wiadomość o zlokalizowaniu właśnie na terenie gminy Baranów Centralnego Portu Komunikacyjnego?

- Nie, szampany nie strzelały, było natomiast duże zamieszanie, mnóstwo mediów, a mnie pod koniec dnia już nawet trudno było mówić. I tak właśnie wyglądał ten wczorajszy dzień.

Duma została chyba jednak mile połechtana, bo można było wczoraj usłyszeć, że to „najlepiej skomunikowane miejsce w Polsce” i „prawdziwy raj dla inwestorów”. No i wreszcie od wczoraj wszyscy już wiedzą gdzie leży Baranów i nie mylą go z Baranowem Sandomierskim.

- Tak, to jest znakomita promocja gminy. Tytuły są optymistyczne, ale życie nie jest takie zerojedynkowe. Oczywiście jeśli w gminę zostanie włożone 30 miliardów złotych, to nie wiem, czy znajdziemy drugą taką gminę w kraju. To są ogromne pieniądze, które spowodują rozwój nie tylko samej gminy, ale w ogóle całego regionu. Natomiast jak przy każdej tego typu inwestycji są rzeczy, które negatywnie oddziałują na mieszkańców i to też trzeba widzieć.

Czytaj : Mikołaj Wild: Centralny Port Komunikacyjny to inwestycja nastawiona na zysk

Zróbmy zatem szybki bilans – na jakie korzyści liczycie i jakich skutków ubocznych się obawiacie przy okazji realizacji CPK?

- Korzyścią niewątpliwie będzie ogromy impuls rozwojowy. Wokół lotniska rozwija się przecież mnóstwo różnych biznesów, a zatem przybędzie miejsc pracy. To też całkowita zmiana krajobrazu tej gminy i jej funkcji, bo na razie jesteśmy gminą w dużym stopniu rolniczą. Dla samorządu wiązać się to będzie z podatkami, o których dziś możemy sobie tylko pomarzyć. Z drugiej strony natomiast część ludzi będzie musiała zmienić swoje miejsce zamieszkania, a u nas nie ma ogromnych terenów po PGR-ach. Jest raczej rolnictwo indywidualne. Podejrzewam, że właścicielami tych działek, gdzie ma port powstać jest kilkuset różnych właścicieli. Z tym się trzeba będzie uporać.

Co prawda zagęszczenie na tym terenie nie jest zbyt duże, niemniej jednak ileś tam osób trzeba będzie wysiedlić. Oczywiście sam etap budowy też będzie generował pewne kłopoty. Materiały do budowy trzeba dowieźć, więc stan dróg będzie dość kiepski. Na pewno trzeba będzie je później odbudować. No i wreszcie samo sąsiedztwo tego portu generować będzie hałas, więc dla pozostałej części mieszkańców to też będzie jakaś uciążliwość, choć myślę, że akurat te rzeczy będą określone w odpowiednich dokumentach, raportach oddziaływania na środowisko, czy postępowaniach środowiskowych.

Spodziewa się pan jakiś protestów ze strony tych, którzy będą mieszkać w sąsiedztwie portu?

- Trudno mi przewidywać. To jeszcze odległa perspektywa, po drugie, to inwestycja rządowa, więc myślę, że ewentualne protesty jakiejś niewielkiej grupy osób będą mało znaczące.

A co ta inwestycja oznacza dla władz gminy? Czy potrzebne będą np. zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego? Czy w ogóle ten teren objęty jest dziś planem?

- Nie, on nie jest objęty planem, gdyż w całości jest terenem o charakterze rolniczym. Uprawiana jest tam ziemia, na niektórych działkach są jakieś zabudowania. Przy czym jeśli ta inwestycja będzie realizowana, to będzie realizowana w drodze specustawy, która upraszcza wiele rzeczy, chociażby pozyskanie gruntu i sprawę odszkodowań. W takiej sytuacji nie potrzeba planów zagospodarowania przestrzennego.

Można usłyszeć, że inwestycja zajmie 10 procent terenów gminy…

- Nawet trochę więcej. Gmina ma 7500 hektarów, a ta inwestycja ma zająć 800 hektarów.

Wspomniał pan, że to całkowicie zmieni obraz gminy. Z czego zatem dziś żyje gmina Baranów? Jakie macie bezrobocie?

- Z rolnictwa żyje coraz mniejsza grupa ludzi, niemniej jednak gmina cały czas ma charakter rolniczy. Ok. 80 procent jej powierzchni to są użytki rolne i ta ziemia jest uprawiana. To nie są jakieś odłogi. Jeśli natomiast idzie o bezrobocie, to w terenach okołowarszawskich jest ono teoretyczne. Nie pracują ci, którzy z różnych przyczyn pracować nie chcą lub nie mogą.

Czyli port nie tyle będzie remedium na kłopoty rynku pracy, co raczej przyciągnie do was nowych ludzi, mieszkańców, bo na lokalnym rynku pracy nie będzie dość dużo kandydatów do pracy w tym miejscu.

Też się spodziewam tego, że ta inwestycja przyciągnie do nas nowych ludzi. Może akurat praca w tym miejscu będzie dla nich bardziej atrakcyjna.

Na ile samorząd lobbował za tą lokalizacją?

Ja sobie żadnych zasług nie chcę przypisywać. Wszystko działo się ponad nami. Nikt nas nie pytał, czy chcemy, czy nie. Nie prowadził żadnych rozmów, czy konsultacji. Oficjalnie wczoraj zostałem poinformowany przez ministra Kowalczyka o tym, że taka jest decyzja rządu. Z tego, co zdążyłem się dowiedzieć, to przez pierwsze dwa lata trwać będą raczej jakieś analizy, powstawać będą dokumenty związane z ochroną środowiska, zapoznanie się ze sprawami własnościowymi, natomiast fizycznie prace rozpoczną się po roku 2019. Czyli do wyborów będą realizowane rzeczy o ograniczonych kosztach, natomiast po wyborach – jeśli obecny rząd będzie miał wpływ na to, co się będzie działo w kraju na kolejne cztery lata - to będzie to kontynuowane. A jeśli nie, to dokumentacja będzie zostawiona tym, którzy się będą tym tematem zajmować.

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!