Czarnym koniem w grze o przejęcie śmigłowcowej spółki PZL Świdnik mogą się okazać Chińczycy, dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Agencja Rozwoju Przemysłu, właściciel zakładów, nie chce ujawnić pełnej listy zainteresowanych transakcją firm. Rozmówcy „Rz” mówią, że jest ich pięciu. Wiceprezes agencji Andrzej Szortyka potwierdził nam jednak, że do rywalizacji o PZL Świdnik zgłosiło się dwóch inwestorów z Azji. Według naszych informacji to przedstawiciele kapitału z Chin i Korei. Szortyka podkreśla, że cała piątka chętnych to poważni branżowi inwestorzy. – Nie zdziwiłbym się, gdyby chińska oferta przebiła propozycje Włochów – mówi Tomasz Hypki, sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa i znawca branży. Chińczycy to przede wszystkim bezkonkurencyjny potentat finansowy zdeterminowany w przejmowaniu technologii lotniczych.
W Chinach nie ma wciąż fabryki śmigłowców, a Państwo Środka próbuje uniezależnić się od monopolu rosyjskich dostaw. Zachodnie firmy na razie nie odniosły na chińskim rynku sukcesów, a jego potencjał jest ogromny.
Jan Mazur, rzecznik Świdnika, informuje, że wprawdzie PZL dotychczas nie sprzedawały do Chin swoich helikopterów, ale w zeszłym roku udało się podpisać z tamtejszą agencją rządową umowę ramową o współpracy przy ich produkcji. Przedstawiciele Świdnika zastrzegają, iż konkrety nie zostały dotąd wynegocjowane. Według „Rz” w grę może wchodzić sprzedaż na początek ok. 100 śmigłowców Sokół, a w przyszłości nawet uruchomienie montowni polskich helikopterów.
– Chińska obecność w Świdniku mogłaby być sposobem na przejęcie technologii producenta i zarobienie przy okazji na licznych zamówieniach. Świdnik jest w dobrej kondycji (planuje w tym roku 400 mln zł przychodów) i ma spory portfel zamówień, w tym eksportowych – mówi Tomasz Hypki. O PZL Świdnik będzie zabiegać także słowacko-czeski Aero Vodochody, właściciel lotniczej fabryki w Czechach – o czym doniósł czeski dziennik „Hospodarske Noviny”.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Chińczycy chcą przejąć PZL Świdnik