Koleje towarowe narzekają na skomplikowany tryb dopuszczania taboru do ruchu, fatalny stan infrastruktury, anachroniczne umowy międzynarodowe oraz wysokie koszty dostępu do torów.
Jak na złość wyhamował dodatkowo rynek kolejowy. O tym, że 2008 rok będzie ciężki, świadczą tegoroczne prognozy przewozowe. Najważniejsi gracze będą szczęśliwi, jeżeli uda im się utrzymać wyniki przewozowe na ubiegłorocznym poziomie.
Możliwe problemy z dynamiką wzrostu przewozów sygnalizuje nie tylko PKP Cargo, ale też prywatne koleje, takie jak CTL. Firma w ubiegłym roku wykonała pracę przewozową na poziomie 4,06 mln tkm. To wynik o 19 proc. lepszy od notowanego w roku 2006, ale jak twierdzi Krzysztof Niemiec, wiceprezes CTL, trudno go będzie powtórzyć.
- Z załamaniem rynku towarowych przewozów kolejowych mieliśmy do czynienie już w 2007 roku. Odnotowany wtedy wzrost pracy przewozowej zaledwie o 0,2 proc., przy szybko rozwijających się przewozach drogowych i wzroście gospodarczym dostarczającym dodatkowe ładunki do przewiezienia, spowodował funkcjonalne błędy w systemie kolejowym - twierdzi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Do najważniejszych przeszkód w prowadzeniu biznesu zalicza się m.in. skomplikowany tryb dopuszczania taboru do ruchu, fatalny stan infrastruktury kolejowej w Polsce, anachroniczne umowy międzynarodowe blikujące prywatnym liniom operacje międzynarodowe oraz wysokie koszty dostępu do torów. W latach 2007 i 2008 PKP PLK, które zarządzają kolejową infrastrukturą, zwiększyły stawki dostępu średnio o 15 proc. rocznie. - Obecne stawki należą do najwyższych w UE. W zamian za tak drogą usługę państwo nie jest w stanie zadbać o dobry stan techniczny linii zapewniający przyzwoitą prędkość przejazdu pociągów - dodaje Furgalski.
Obecnie pociągi towarowe kursują po polskich torach ze średnią prędkością 23 km/h, a to na pewno nie jest szybkość konkurencyjna do przejazdów po polskich drogach. Jednak za wysokie stawki trudno winić wyłącznie PKP PLK zawiadujące infrastrukturą kolejową w Polsce.
- PLK mają problemy z utrzymaniem płynności finansowej i zapewnieniem wkładu własnego do dużych inwestycji z udziałem środków unijnych. Państwowemu zarządcy brakuje środków na utrzymanie linii, zwłaszcza tych z przewagą ruchu towarowego - stwierdza Adrian Furgalski.
Potrzebna jest więc dodatkowa pomoc państwa. Bez zwiększenia dotacji budżetowej na ten cel do 1,5 mld zł będziemy mieć do czynienia z dalszym pogorszeniem stanu infrastruktury, a być może nawet z recesją w przewozach towarowych. Taka sytuacja może doprowadzić w krótkim czasie do zaprzepaszczenia zmian, do jakich w ciągu ostatnich kilku lat doszło w Polsce. Od 2004 roku, gdy zliberalizowano krajowe przewozy towarowe, polski rynek kolejowy wszedł do ścisłej europejskiej czołówki pod względem konkurencyjności. Niekwestionowanym liderem pozostaje PKP Cargo, ale w tym czasie kilkanaście kolei prywatnych udało się przejąć już blisko 20 proc. rynku. W sąsiednich Niemczech ten wskaźnik wynosi 10 proc., a w Czechach 6 proc. Największymi prywatnymi firmami kolejowymi w Polsce są: CTL, PCC, PTK Holding oraz Lotos Koleje.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy kolej dogoni konkurencję?