Bułgaria i Rumunia czekają na raport w ramach unijnego Mechanizmu Oceny i Kontroli, oceniający postępy obu krajów w dziedzinie sprawiedliwości i korupcją, z mieszanymi uczuciami. Od niego zależy m.in. ich ewentualne wejście do strefy Schengen w 2015 r.
"Jak wy to robicie, bo nam się nie udaje?" - zapytał bułgarski dziennikarz z telewizji Nova Saszo Dikow szefową rumuńskiego biura antykorupcyjnego Laurę Kodrutę Kovesi. "Znaczenie ma krajowe ustawodawstwo, które kryminalizuje lub nie określone działania. I jeszcze fakt, że nikt nie może ingerować w działania prokuratury i biura" - odpowiedziała. Przypomniała, że zajmując stanowisko, oświadczyła, że każdą próbę ingerencji będzie podawać do wiadomości publicznej.
Kovesi trudno nie wierzyć. W 2013 r. rumuńskie służby antykorupcyjne przekazały wymiarowi sprawiedliwości sprawy ponad 1000 osób, w tym sześciu b. ministrów, posłów, 34 merów, 25 przedstawicieli prawa, dziesiątków policjantów i celników. W tym roku pion antykorupcyjny bada 200 spraw z udziałem 800 osób w tym 8 posłów i 10 b. ministrów. Wydano około 1000 wyroków skazujących, skonfiskowano majątki o wartości 150 mln euro. Na pozbawienie immunitetu czeka pięciu posłów.
W więzieniu znaleźli się m.in. były premier Adrian Nastase za prywatyzację państwowego majątku po zaniżonej cenie, polityk, biznesmen i magnat medialny Dan Voiculescu za pranie brudnych pieniędzy i oszukańczą prywatyzację instytutu rolniczego. Bułgarski odpowiednik Voiculesku Delian Peewski jest posłem trzeciej kadencji.
Od kilku miesięcy w areszcie znajduje się brat ustępującego prezydenta Rumunii Mircea Basescu. W listopadzie aresztowano jedną z czołowych postaci w systemie walki z korupcją - Alinę Bicę, szefową wydziału do walki z przestępczością gospodarczą i terroryzmem. Zarzucają jej udział w korupcyjnych układach przy prywatyzacji ziemi. Trzyletni wyrok odsiaduje sława rumuńskiej piłki nożnej George Popescu.
"W ostatnich dwóch latach zaufanie Rumunów do biura antykorupcyjnego wzrosło o 60 proc." - powiedziała Kovesi na konferencji prasowej w końcu listopada. Dowodem jest - według niej - fakt, że 83 proc. dochodzeń wszczęto po sygnałach instytucji publicznych i obywateli. Dla porównania - w Bułgarii zaufanie do prokuratury i sądów wyraża zaledwie co piąty obywatel. W UE jest ona pod względem zaufania do tych instytucji na ostatnim miejscu.
Oświadczenia majątkowe rumuńskich prokuratorów i sędziów sprawdza specjalny urząd, bułgarskim - wierzy się na słowo.
Na tym tle w Bułgarii mamy wybór między dwoma wnioskami: albo że korupcji nie ma, albo że jest, lecz nie ma osób skorumpowanych - napisał ironicznie komentator dziennika "Sega", znawca problematyki unijnej Swetosław Terzijew.
Ustawodawstwo bułgarskie odpowiada europejskim normom. Na podstawie istniejących aktów prawnych system sądowniczy powinien działać coraz skuteczniej - stwierdzono w listopadowym raporcie pozarządowej fundacji Friedrich Ebert.
Tymczasem praktyka jest bardzo odległa od teorii. Przedstawicieli władz, skazanych za korupcję, nie tylko wysokiego lecz także średniego szczebla, jak nie było, tak nie ma. W prokuraturze i we władzach sądowniczych ciągle wybuchają skandale. Ostatni to zgubienie ważnych dowodów rzeczonych w sprawie o nadużycie władzy i handel wpływami byłego szefa komisji ds. zwalczania konfliktu interesów Filipa Złatanowa oraz manipulowanie wyborem sędziego, któremu miano powierzyć sprawę dotyczącą upadłości banku KTB.
Nowy bułgarski rząd koalicyjny Bojko Borysowa zaproponował na wysokie stanowiska osoby skompromitowane, przeciwko którym toczą się dochodzenia. Byłego szefa MSW Cwetana Cwetanowa, zamieszanego w głośną sprawę podsłuchową, skazanego w pierwszej instancji na 4 lata pozbawienia wolności, wybrano na członka parlamentarnej komisji ds. kontroli nad podsłuchami. Fakt ten dziennikarka Tatiana Waksbegr skomentowała jako "ostatni akt kryminalizacji polityki".
"Styczniowy raport będzie dla nas bardzo trudny, Bułgaria może zostać oddzielona od Rumunii w procedurze włączania do strefy Schengen" - stwierdziła po wybuchu kolejnego skandalu bułgarska wicepremier ds. europejskich Meglena Kunewa. Skuteczna walka z korupcją w Rumunii może skłonić KE do stopniowego znoszenia wobec niej ograniczeń schengeńskich, podczas gdy dla Bułgarii one będą obowiązywać na czas nieokreślony.
Raport potwierdzi konstatację, że KE straciła zaufanie do woli reform w systemie sądowniczym - stwierdził również bułgarski minister sprawiedliwości Christo Iwanow, zwolennik radykalnych, lecz na razie szerzej nie akceptowanych reform.
Tymczasem według Monici Macovei, byłej rumuńskiej minister sprawiedliwości, która w 2004 r. zapoczątkowała umożliwiającą walkę z korupcją reformę sądownictwa: "gdy oczyścisz system sądowniczy, oczyści się wszystko".
"Ostatnio w Bułgarii nie bardzo lubi się pisać o Rumunii - niby startowaliśmy razem w 1990 r., lecz obecnie sytuacja dla nas nie jest dobra. Może powinniśmy mianować Monicę Macovei na ministra sprawiedliwości" - napisał sofijski tygodnik finansowy "Kapitał", podkreślając m.in. wzrost inwestycji zagranicznych w Rumunii na tle ich spadku w Bułgarii.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy nowa schengeńska granica przebiegnie wzdłuż Dunaju?