Katowickie i krakowskie lotniska chcą uciekać przed kryzysem i dotować tanich przewoźników, by ci zakładali u nich bazy. Liczą, że prawo do tego daje im wygrana batalia Ryanaira z Komisją Europejską.
- My już od pewnego czasu wspieraliśmy przewoźników pieniędzmi samorządów, ale głównie promocyjnie. To orzeczenie z Luksemburga daje nam więcej możliwości. Już nie trzeba będzie szukać ścieżek prawnych, by uniknąć oskarżenia o nielegalną pomoc finansową - mówi Cezary Orzech, rzecznik lotniska Pyrzowice w Katowicach.
Do niedawna lotniska musiały mocno kombinować, by nie posądzono ich o udzielanie "nielegalnej" pomocy. Tanie linie, np. Ryanair, często stawiały sprawę na ostrzu noża mówiąc: albo nam dopłacicie, albo nici z latania do was. Dopłaty były więc często ukryte - pisze "Gazeta". Na przykład władze na Podkarpaciu płacą rocznie ponad milion złotych za "reklamy" regionu na internetowej stronie przewoźnika.
Mimo że Komisja Europejska prowadzi jeszcze wiele podobnych spraw przeciw irlandzkiemu przewoźnikowi dotyczących innych europejskich portów, to regionalne władze i przedstawiciele lotnisk w Polsce sądzą, że otworzyła się przed nimi brama do legalnego wspierania rozwoju lotnisk. A to szczególnie ważne w czasie głębokiego kryzysu w branży. Skończyły się bowiem czasy, gdy polskie lotniska notowały kilkudziesięcioprocentowe przyrosty liczby pasażerów - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dotacja dobra na lotniczy dołek?