Co jest teraz najbardziej deficytowym towarem w Bielsku-Białej? Węgiel na opał. Żeby go kupić, trzeba się zapisać w kolejce.
- Spaliliśmy ostatni worek węgla i nie mamy teraz czym ogrzać domu. Jeśli włączymy ogrzewanie gazowe, pójdziemy z torbami. Od paru dni wydzwaniam do wszystkich składów opału w okolicy. Bezskutecznie, węgla nigdzie nie ma - skarży się dziennikowi Jadwiga Kos z Bystrej.
Bielszczanin Ireneusz Sikora ma podobny kłopot. - Zawsze nam powtarzali, że śpimy na węglu i nigdy go nie zabraknie. Guzik prawda! - irytuje się.
Na placu bielskiego składu opału przy ul. Poniatowskiego leży tylko niewielka góra drobniejszych gatunków węgla, które nie bardzo nadają się do ogrzewania domów. Ludzie szukają przede wszystkim węgla grubego. Od siódmej rano, kiedy otwierany jest skład, urywają się telefony od coraz bardziej zdenerwowanych mieszkańców. Przerażeni są zwłaszcza starsi ludzie, coraz bardziej marznący w nieogrzewanych mieszkaniach.
- Chciałabym jakoś tych ludzi pocieszyć, ale nie jestem w stanie im nawet powiedzieć, kiedy mogą pytać o dostawę. Biorę od klientów numery telefonów. Jak tylko nasz kierowca wraca z kopalni z węglem, zaczynam do tych ludzi dzwonić - Elżbieta Szypuła, sprzedawczyni ze składu przy ul. Poniatowskiego, pokazuje na rosnący stos kartek z zapisanymi numerami telefonów.
Kierowca ze składu przy Poniatowskiego ustawił się w kolejce przed kopalnią już w niedzielę wieczorem i do tej pory nie udało mu się jeszcze załadować samochodu. Jednorazowo może przywieźć do składu 30 ton węgla. - To nie wystarczy nawet na jeden dzień, a na kolejną dostawę znowu trzeba będzie poczekać - rozkłada ręce sprzedawczyni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Bielsku kolejki po węgiel