Wciąż nie wiadomo, czy trzeba będzie płacić za przejazd przez Gliwice autostradą A4. We wtorek Krzysztof Raj, dyrektor katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zapewnił, że od Katowic do węzła Sośnica opłat na pewno nie będzie.
Dla tysięcy gliwiczan, którzy codziennie korzystają z tej arterii, takie deklaracje to za mało. Żądają, by wolny przejazd obowiązywał aż do bramek w Kleszczowie po zachodniej stronie Gliwic - po drodze można by zjechać do miasta jeszcze na dwóch innych węzłach ("Bojków" i "Ostropa"). Jak pisze "Polska" w przeciwnym razie, liczącym niemal dwieście tysięcy mieszkańców Gliwicom grozi komunikacyjny paraliż - kierowcy, chcący uniknąć opłat za przejazd miejskim odcinkiem autostrady, masowo będą zjeżdżać z autostrady na węźle Sośnica i w efekcie zakorkują okoliczne drogi dojazdowe. Takiego scenariusza obawiają się także gliwiccy urzędnicy.
- Autostrada miała ulżyć kierowcom we wszystkich śląskich miastach, a tymczasem okazuje się, że ulży wszystkim poza Gliwicami. Ktoś chyba nie spojrzał na mapę. Aglomeracja kończy się na węźle Kleszczów, a nie na granicy Zabrza - komentuje Marek Jarzębowski, rzecznik Urzędu Miasta w Gliwicach.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
FORUM TYMCZASOWO NIEDOSTĘPNE
W związku z ciszą wyborczą dodawanie komentarzy zostało tymczasowo zablokowane.