Mimo wielokrotnych zapewnień urzędników, przebudowa siedmiokilometrowego, żorskiego odcinka "wiślanki" nie zakończy się w terminie. Już wiadomo, że wykonawca nie zdąży do 20 grudnia br. Opóźnienia wyniosą co najmniej kilka tygodni.
Urzędnicy prowadzą teraz gorączkowe rozmowy z wykonawcą, proponując mu, aby w pierwszej kolejności wykonał prace najważniejsze, czyli zakończenie na czas obu betonowych pasów jezdni.
Robotnicy, którzy pracują przy przebudowie "wiślanki", sprawę widzą jednak w znacznie ciemniejszych kolorach. - Jeśli szybko złapie mróz i spadnie śnieg, to nie ma szans na oddanie na czas dwóch pasów jezdni - mówi jeden z robotników.
Ani urzędnicy, ani wykonawca nie chcą teraz określić daty, kiedy wszystko będzie gotowe. Wiadomo natomiast, że miasto ma czas na rozliczenie dotacji z Unii Europejskiej do czerwca przyszłego roku. A więc teoretycznie prace mogą trwać nawet do kwietnia.
Urząd nie może również liczyć na ewentualne odszkodowanie z tytułu niedotrzymania przez wykonawcę terminów. Robotnicy, zabierając się do pracy nie mieli zielonego pojęcia o tym, że dwa miesiące przed zakończeniem robót władze miasta zdecydują się zmienić projekt i wybudować dodatkowe skrzyżowanie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Drogowy koszmar w Żorach przedłuży się