Sąd Okręgowy w Białymstoku złagodził we wtorek kary w procesie dotyczącym zakupu i odbioru szynobusu na potrzeby przewozów pasażerskich w Podlaskiem. Dwie osoby skazał na więzienie w zawieszeniu za poświadczenie nieprawdy w dokumentach, trzecią uniewinnił.
Sprawa dotyczyła przetargu ogłoszonego przez województwo podlaskie, na wykonanie i dostawę dwóch tzw. autobusów szynowych. Pojazdy były potrzebne do zapewnienia przewozów kolejowych w regionie, za co odpowiada wojewódzki samorząd.
Przetarg wygrała jedna z polskich firm. Zdaniem prokuratury, w protokole komisyjnego odbioru jednego z szynobusów poświadczona została jednak nieprawda, iż pojazd został wykonany zgodnie z zawartą umową, mimo iż podpisujący ów protokół wiedzieli, że szynobus nie ma zainstalowanego systemu monitoringu zużycia paliwa. System został zainstalowany, ale miesiąc później.
Prokuratura uznała, że w majątku samorządu wojewódzkiego powstała szkoda w kwocie blisko 331 tys. zł wynikająca z tego, że odebranie pojazdu w takim stanie, jako gotowego i spełniającego warunki umowy, uniemożliwiło naliczanie kar umownych i samorząd takich kar nie naliczył.
Wysokiego urzędnika z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego (jego działania kwalifikowane były jako działania funkcjonariusza publicznego), przedstawiciela firmy-wykonawcy szynobusu oraz przedstawiciela przewoźnika, który to podmiot szynobus miał użytkować, prokuratura oskarżyła o niedopełnienie obowiązków oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
W ub. roku sąd pierwszej instancji wszystkich trzech skazał na kary od roku, do roku i dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywny w kwocie 3-4 tys. zł. Ocenił przy tym, iż szkoda majątkowa była nieco większa i sięgnęła blisko 340,2 tys. zł.
Po postępowaniu odwoławczym Sąd Okręgowy w Białymstoku zmienił jednak kwalifikację prawną czynów i skazał dwóch pierwszych oskarżonych na kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, trzeciego zaś uniewinnił.
W uzasadnieniu sąd wyjaśniał, dlaczego nie można w tej sprawie mówić o przestępstwie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Kwestią kluczową było ustalenie, czy w ten sposób doszło do szkody, która miałaby związek z takim działaniem lub zaniechaniem.
I sąd okręgowy uznał, iż nie doszło do wyrządzenia szkody (zarówno materialnej, jak i niematerialnej, np. wizerunkowej), nie było też realnego zagrożenia, że takowa by powstała.
Sędzia Dariusz Niezabitowski wyjaśniał, iż można mówić nie o niewykonaniu umowy, a o nienależytym jej wykonaniu przez dostawcę szynobusu. W takim przypadku w grę wchodziły nie kary umowne, ale dochodzenie roszczeń z tzw. gwarancji ubezpieczeniowych.
Sędzia przypomniał, że szynobus odebrano od producenta mimo braku systemu monitoringu zużycia paliwa a spółka Przewozy Regionalne użytkowała go bez przeszkód. "Jego brak (systemu monitoringu - PAP) nie uniemożliwiał bezpiecznego użytkowania pojazdu" - dodał zaznaczając, iż brak owego systemu był jednak "istotnym odstępstwem od umowy" i specyfikacji zamówienia.
Doszło do umyślnego, świadomego poświadczenia nieprawdy w dokumencie, czyli w protokole odbioru szynobusu - uznał sąd i skazał za to dwóch oskarżonych. Trzeciego uniewinnił dlatego, że kluczowy dowód przeciwko niemu - nagrania z podsłuchów - nie został w formie wymaganej prawem zalegalizowany (nie było tzw. zgody następczej sądu).
Sąd przyznał, że - co prawda - były wobec tego oskarżonego i inne dowody, ale nawet pośrednio nie potwierdziły tego, iż składając swój podpis pod protokołem odbioru szynobusu wiedział on, iż poświadcza nieprawdę co do instalacji systemu monitoringu zużycia paliwa.