Estoński holding kolejowy Eesti Raudtee (EVR) zamówił w Finlandii studium, które powinno dać odpowiedź na pytanie: czy warto rozwijać w Estonii komunikację składów spalinowych obsługiwanych przez koleje Edelaraudtee, czy też raczej należy elektryfikować wszystkie linie i przewozy pasażerskie przekazać składom elektrycznym kolei Elektriraudtee.
Z jednej strony potrzeba ochrony środowiska i w dalszym ciągu pnące się w górę ceny produktów naftowych na światowym rynku przemawiają za elektryfikacją. Tymczasem składy elektryczne są o wiele droższe od spalinowych, ponieważ praktycznie wszystkie wagony zaopatrzone są w kosztowne podzespoły elektroniczne. Ale przyszłość kolei to jednak składy wielonormowe, korzystające z różnego napięcia trakcyjnego i i zdolne do poruszania się po torach o różnej szerokości.
Jak oznajmił minister gospodarki i komunikacji Estonii Juhan Parts, modernizacja i elektryfikacja wchodzących linii kolejowych może kosztować wiele setek milionów koron. Byłoby logiczne, gdyby pociągiem elektrycznym Elektriraudtee można byłoby dojechać z jednego miejsca na drugi bez przesiadki. Na przykład tylko budowa sieci trakcyjnej z Aegviidu do Rakvere kosztowałaby 700 mln koron.
Nie wiadomo na razie, ile pieniędzy przeznaczy rząd Estonii na elektryfikację linii kolejowych, ale od Unii Europejskiej już otrzymał 1,1 mld koron. Niezależnie od tego, EVR zakupi dla Edelaraudtee składy konieczne przynajmniej dla obsługi trasy z Viljandi do Pärnu, bo tak przewiduje umowa wygasająca w 2009 r.
Wbrew najróżniejszym pogłoskom, rząd estoński jest stanowczo przeciwny prywatyzacji kolei EVR. I to nie tylko kolei Edelaraudtee czy Elektriraudtee ale także przewozów towarowych i spółki infrastrukturalnej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Estonia: Elektryfikować czy nie?