Władze Florencji walczą z rowerzystami, którzy parkują swoje jednoślady przed zabytkami i pomnikami w historycznym centrum. Tylko podczas jednej krótkiej akcji strażnicy miejscy usunęli 20 rowerów.
Ogłoszona przez nie batalia rozpoczęła się od tego, że funkcjonariusze straży zostawili przy dziesiątkach stojących koło zabytków rowerów kartki z prośbą o ich zabranie. Wielu ich właścicieli to zrobiło. Pozostałe usunięto.
"To dopiero nasza pierwsza batalia w wojnie z rowerami na kłódkach" - powiedzieli strażnicy lokalnej prasie. Wyjaśnili, że celem ich operacji jest "ochrona historycznego dziedzictwa" i troska o "godny" wygląd miasta.
Urząd miejski przypomina zaś, że centrum należy do dziedzictwa Unesco i wymaga należytej uwagi oraz szacunku.
Zapowiedziano, że z rowerów oczyszczony zostanie wkrótce Piazza della Signoria, czyli jeden z najpiękniejszych i najbogatszych w zabytki placów.
Jednak, jak zauważa dziennik "Corriere della Sera", problem polega na tym, że w mieście, w którego najstarszej części ruch samochodowy jest bardzo ograniczony, dwa kółka przydają się niemal wszystkim. Dlatego zdaniem obrońców rowerów nie można ich stamtąd wyrugować.
O większą roztropność i tolerancję dla rowerzystów zaapelował znany historyk sztuki, florentczyk Antonio Paolucci, dyrektor Muzeów Watykańskich. Jego zdaniem stojące w różnych miejscach rowery nie powinny stanowić problemu.
"Oczywiście nie można go przywiązać łańcuchem koło Ponte Vecchio czy dzwonnicy Giotta, ale wystarczy zainstalować stojaki do parkowania" - ocenił profesor Paolucci, który przyznał przy okazji, że ukradziono mu już tam około 15 rowerów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Florencja walczy z rowerami