Od co najmniej dwóch lat terminal DCT Gdańsk przejmuje od portów zachodniej Europy, szczególnie Hamburga, spore ilości odprawianej drobnicy w kontenerach. Są to towary przeznaczone główne na rynek polski. Ale to nie patriotyzm spedytorów stoi za tą zmianą, bo wielu z nich to firmy zagraniczne. Decydują o tym realia warunków konkurencyjnych.
Ta zmiana kierunku odpraw jest korzystna dla gestorów ładunków, w tym firm importowo-eksportowych w Polsce. Przyczynia się do znacznych oszczędności w logistyce idących już w dziesiątki milionów euro.
Ale to dobra tendencja także dla budżetu państwa, który - odprawiając jako pierwszy kraj Unii Europejskiej większej wartości towary z krajów trzecich - ma konkretne wpływy z ceł, dzielone z Komisją Europejską.
W tym roku i kolejnych latach można oczekiwać nadal pewnego przemieszczania się ładunków z Hamburga do Gdańska, ale z pewnych powodów - także wieloletnich przyzwyczajeń spedytorów - będzie to proces coraz wolniejszy.
Gdańsk, a w szczególności DCT, może natomiast liczyć na większy wolumen odprawianych towarów w związku z rosnącymi obrotami polskiego handlu zagranicznego oraz ewentualnie większymi odprawami ładunków w tranzycie.
W dalszej części tekstu:
o korzyściach dla polskich firm i uwarunkowaniach walki konkurencyjnej portów
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gdańsk rzucił rękawicę Hamburgowi. Jak skutecznie?