Mieszkańcy Bielska-Białej dostali rachunki za kablówkę obciążone... dwoma woreczkami z piaskiem. W ten nietypowy sposób prywatna firma InPost walczy z monopolem Poczty Polskiej.
Sprawa jest ciekawa, bo to już drugie stracie InPostu z państwowym monopolistą. W listopadzie zeszłego roku do mieszkańców wielu, nie tylko śląskich, miast trafiły listy obciążone blaszkami z logo InPostu. Poczta Polska uznała, że to nieuczciwa konkurencja i załamanie monopolu. Zawiadomiła prokuraturę oraz Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Krakowska prokuratura nie zakończyła jeszcze postępowania w tej sprawie. Tymczasem kontrolerzy UKE, choć zdawali sobie sprawę, że to jawne obejście prawa pocztowego, byli bezradni. InPost wytłumaczył się bowiem, że blaszki były specjalnym zabezpieczeniem przesyłek pocztowych. Tych zaś zgodnie z prawem nie wlicza się do ciężaru listów. - Musieliśmy uznać tę argumentację - przyznaje w dzienniku Karol Krzywicki, dyrektor departamentu rynku pocztowego UKE.
Z piaskiem sprawa może jednak wyglądać inaczej. Choć i tym razem przedstawiciele krakowskiej firmy tłumaczą, że testują nowy rodzaj zabezpieczeń (woreczki mają chronić korespondencję przed przypadkowym otwarciem), UKE zapowiada większą stanowczość. - Takie działanie wprost sugeruje obchodzenie prawa i naruszenie obszaru zastrzeżonego dla Poczty. O ile blaszki można było uznać za dodatkowe zabezpieczenie, to trudno tak samo traktować woreczki z piaskiem przyklejone do koperty. Kreatywność prywatnego operatora jest naprawdę niebywała - mówi w "GW" dyrektor Krzywicki i zapewnia, że w najbliższym czasie UKE skontroluje przesyłki obciążone woreczkami z piaskiem.
Jeżeli tym razem firmie uda się udowodnić złamanie prawa pocztowego, grożą jej kary finansowe - do 2 proc. przychodów z działalności pocztowej za 2007 rok.