Sektor przewozów towarów koleją można uznać za prawdziwy sukces Ameryki. Pomaga on gospodarce stojącej na krawędzi bankructwa w jej ożywieniu, poprzez rekordowej wielkości nakłady inwestycyjne, zapewniając wysokie i stabilne miejsca pracy oraz umożliwiając przedsiębiorstwom zachować konkurencyjność na rynku globalnym.
Podkreśla się w nim, że kolej jest podstawą gospodarki narodowej, dostarczając przedsiębiorstwom i konsumentom towary. Ma 43 procentowy udział w przewozach wszystkich towarów w ruchu międzymiastowym (międzystanowym) i jedną trzecią udziału w przewozach towarów na eksport. Koleje wypracowują prawie 265 mld dolarów z całkowitej rocznej działalności gospodarczej.
Sektor ten zapewnia bezpośrednio i pośrednio około 1,2 mln miejsc pracy w całej gospodarce Stanów Zjednoczonych (175 tys. przy przewozach cargo). Dzisiaj, kiedy USA wychodzą z recesji, kolej wyróżnia się jako jedna z nielicznych branż, która nie zmniejszyła wielkości zatrudnienia. Co istotnie, w 2010 roku zatrudnienie na kolei wzrosło o 5,2 procent.
Według danych rządu USA, w 2009 r. średnie wynagrodzenia pracownika przemysłu kolejowego zatrudnionego na pełnym wymiarze czasu pracy wynosiło 81.563 dolarów, a dodatkowe świadczenia 25.522 dolarów, co dawało łączną kwotę przeciętnego wynagrodzenia 107.085 dolarów. Natomiast średnie całkowite wynagrodzenie Amerykanów zatrudnionych na pełnym wymiarze wynosiło 64.552 dolarów, czyli tylko 60 procent kolejarzy.
W przeciwieństwie do transportu towarów samochodami, barkami i samolotami w USA, koleje towarowe niemal w całości powstały i działają w oparciu o kapitał prywatny, podkreśla się w raporcie. Od 1980 roku koleje przeznaczyły na inwestycje utrzymania i rozwoju sieci kolejowych długości 140 tys. mil ponad 480 mld dolarów. Oznacza to, że inwestowano 40 centów z każdego dolara dochodu. Nawet w czasie spowolnienia gospodarczego, koleje cargo wydawały rocznie po 10 mld dolarów w celu zapewnienia bezpiecznego i sprawnego poruszania się pociągów. Według danych AAR, w 2011 roku inwestycje mają wzrosnąć do ponad 12 mld euro.
Kolej należy do jednych z najtańszych rodzajów transportu, mając wpływ na poprawę konkurencyjności towarów amerykańskich, podkreśla AAR. Dzięki poprawie organizacji i efektywności działania, średnia stawka przewozu tony towaru na odległość 1 mili była w 2010 roku niższa o 51 proc. (uwzględniając inflację) w porównaniu do 1980 roku. W raporcie przytacza się szacunki sprzed kilku lat Amerykańskiego Stowarzyszenia Autostrad Państwowych i Urzędów Transportu (AASHTO), że gdyby cała masa ładunków z kolei została przesunięta na transport samochodowy, to spedytorzy musieliby dodatkowo zapłacić 69 mld dolarów rocznie. „Dziś liczba ta jest prawdopodobnie znacznie wyższa” – dodaje się w sprawozdaniu AAR.
Według niego, kolej zużywa średnio cztery razy bardziej efektywnie paliwo niż ciężarówki. W 2010 roku pociąg w USA zużywając galon paliwa przewoził tonę ładunku średnio na odległość 484 mil. Efektywność zużycia paliwa była przy czym ponad dwa razy większa niż w 1980 roku (na jednym galonie przewożono wtedy tonę ładunku na odległość 235 mil).
Pociągi emitują przy tym o 75 proc. mniej gazów cieplarnianych. Pociąg w USA jest zdolny zabrać taki sam ładunek, jak 280 ciężarówek. Oznacza to, że maleją także koszty zewnętrzne, związane z uciążliwością takiej liczby samochodów na drogach. W dodatku w marcu 2008 roku Agencja Ochrony Środowiska USA (EPA) wydała zalecenie wprowadzenia rygorystycznych norm emisji spalin przez lokomotywy, które mają ograniczyć je o 90 proc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koleje królują w USA, a kolejarz - to brzmi dumnie