Konflikt pokoleń między kolejowymi spółkami?

Konflikt pokoleń między kolejowymi spółkami?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

O problematycznej współpracy należącej do samorządów wojewódzkich spółki Przewozy Regionalne i PKP rozmawiamy z Marią Wasiak członkiem zarządu PKP S.A.

PKP S.A. już od roku zwleka z przekazaniem aportem ponad 30 nieruchmości, które obecnie Przewozy Regionalne od was dzierżawią. Z dyskusji podczas konwentu marszałków, w której brała pani udział można odnieść wrażenie, że PKP S.A. jest zainteresowane postawieniem w stan upadłości spółki Przewozy Regionalne, czy tak jest w istocie?

- Nie można tak myśleć w żadnym wypadku! My jesteśmy zainteresowani wiedzą co z tą spółką będzie. Teraz nie mamy żadnego dostępu do informacji ponieważ nie jesteśmy wspólnikiem nawet jednoprocentowym. Otrzymaliśmy wiadomość o uchwale rady nadzorczej Przewozów Regionalnych, która zobowiązała zarząd tej spółki do złożenia wniosku o upadłość.

Ponieważ rada nadzorcza jest organem bezpośrednio nadzorującym stan finansowy spółki korporacyjnie, więc dla nas jest to bardzo poważny sygnał informujący, że z wypłacalnością spółki jest nie dobrze. My gospodarujemy mieniem Skarbu Państwa, mamy co do tego określone przepisy i wnoszenie aportu do czego nas zobowiązano, do spółki, której organ korporacyjny mówi o upadłości jest równoznaczne z podpisaniem się pod wnioskiem do prokuratury we własnej sprawie.

My musimy tę sprawę wyjaśnić, poprosiliśmy o dane zarząd spółki, ale to prawdopodobnie nie wyjaśnia sytuacji w 100 procentach. Przypuszczam, że otrzymamy jakąś tam informację o obciążeniach spółki, o źródłach finansowania i dosyć krótkoterminowych perspektywach funkcjonowania spółki, natomiast w tak poważnej sytuacji potrzebne jest również stanowisko właścicieli co do ich zamiarów w kwestii strategii wieloletniej. Bo tylko powzięcie przez nas pewnej informacji, że spółka nie upadnie daje nam podstawy do kontynuowania procesu aportu.

Sugeruje pani, że może samorządy wojewódzkie będą chciały się pozbyć swoich udziałów w Przewozach Regionalnych?

- Nie wiem jakie są plany samorządów. Wydaje mi się, że naturalnym jest, że różne samorządy mają różną perspektywę patrzenia na tę spółkę i trudno je o to winić, bo są regiony, w których transport kolejowy ma bardzo duże znaczenie i takie, w których to znaczenie jest odpowiednio mniejsze.

Samorządy mają różne możliwości budżetowe i różne usytuowanie znaczenia tego transportu na swoim terenie. Muszą przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytania czy Przewozy Regionalne mają funkcjonować jako całość, jakie są rzeczywiste źródła finansowania tej spółki, w jaki sposób zamierzają je pozyskać i te formuły, które wskażą muszą być realizowalne prawnie.

Na dziś, kiedy jesteśmy w Unii Europejskiej postulat formułowany w ten sposób, że budżet da nam pieniądze na działalność spółki jest nierealizowalny z punktu widzenia przepisów o pomocy publicznej. Trzeba go przełożyć na taki jeżyk, który będzie możliwy do wdrożenia dla Skarbu Państwa.

Tutaj widzę, że jest jakaś próba pójścia drogą postępowania restrukturyzacyjnego. Jest to formuła dopuszczalna w Unii, ale prawdopodobnie wymagająca notyfikacji w Unii Europejskiej czyli oceny czy taka restrukturyzacja nie stanowi zakłócenia konkurencji.
To jest procedura, którą można przejść tylko trzeba mieć pewną determinację.

Ale w tej procedurze właściciel musi się wylegitymować jasnymi deklaracjami czego on od spółki oczekuje w perspektywie nie jednego roku ale co najmniej 5 do 10 lat. Więc każdy samorząd musiałby sobie odpowiedzieć na pytania: czy zamierzam być tym udziałowcem przez rok czy przez 10 lat, czego będę od tej spółki oczekiwał, w jaki sposób będę zamawiał usługi publiczne, czy przewiduję jakieś dopłaty, jak będę traktował spółkę, jaki jest kształt organizacyjny spółki teraz a jaki docelowy. Pisze się taki program restrukturyzacyjny pod to dofinansowanie, który uzasadnia pomoc z budżetu.

Dlaczego PKP nie ma żadnych udziałów w Przewozach Regionalnych?

- W ubiegłym roku była taka koncepcja, że Przewozy Regionalne, które miały deficyt z powodu za małego dofinansowania usług publicznych dostały tytułem tej rekompensaty dostały 2 138 mln zł. Ale wtedy Ministerstwo Finansów wyrażając zgodę na takie dofinansowanie powiedziało „przy okazji wydzielmy to z grupy, żeby powstał podmiot, który nie będzie powiązany z grupą PKP, a z drugiej strony będzie bardzo powiązany z tymi organami, które zapewnią jego byt czyli z zamawiającymi usługi przewozowe w regionach.

To było takie sprzężenie zwrotne – 2 mld zł za odłączenie się z grupy. My wtedy nasze udziały przenieśliśmy na Skarb Państwa, który rozdzielił to proporcjonalnie na samorządy. W ten sposób od grudnia 2008 PKP S.A. nie ma ani promila udziałów w Przewozach Regionalnych, co spowodowało trochę chorobliwą sytuację choroby dziecięcej, bo Przewozy Regionalne chyba uznały, że nie tylko nie trzeba z nami współpracować, ale może nawet trzeba powalczyć.

Ale ta strategia walki nie jest dobra, bo tych więzów nigdy tak naprawdę nie przecina się z dnia na dzień. W związku z tym niszczenie sobie infrastruktury współpracy przez wyobrażenie sobie, że „oto jestem niezależnym podmiotem, który ma samodzielną zdolność do istnienia na rynku i może potraktować niedawnego właściciela tylko jako konkurenta, spowodowało, że spółka pogłębiła swoje kłopoty.

Jakie działania ma pani na myśli?

- Takie, że zwiększyli swój poziom zobowiązań wobec Inter City, swojego bezpośredniego konkurenta. O ile pamiętam w styczniu 2008 Przewozy Regionalne były winne spółce Inter City około 20 mln. zł, a teraz jest to 130 mln. zł.

Zobowiązania powstają głównie z tego powodu, że nie przekazują pieniędzy pozyskanych w imieniu Inter City. W języku handlowym to jest tzw. wymuszony kredyt. Na dziś nieoprocentowany. Powstała sytuacja, w której Inter City mająca zdolność kredytową finansuje się w bankach, jeżeli ma kłopoty z płynnością, a ma bo Przewozy Regionalne nie zwracają jej pieniędzy, to bierze kredyt w banku i dopłaca do tego bo obsługuje go finansowo. A Przewozy Regionalne nic za to nie płacą.

To jest sytuacja, która gdyby trwała dwa, trzy, cztery miesiące to byłaby do przełknięcia, ale jeżeli trwa rok i nie ma perspektywy rozwiązania to robi się większy problem i Inter City musi się bronić, korzystając ze wszystkich dostępnych środków prawnych, bo nie ma innej drogi…

Między innymi wnioskując o upadłość Przewozów Regionalnych?

- Jeszcze nie, bo obecnie obowiązuje przepis, który mówi, że gdyby nawet spółka spełniała warunki do postawienia jej w stan upadłości czyli nie była wypłacalna, to sąd odrzuci taki wniosek ze względów formalnych ponieważ w ustawie jest zapis, iż spółki powstałe na podstawie ustawy nie mogą być postawione w stan upadłości. A Przewozy Regionalne powstały na mocy ustawy o restrukturyzacji PKP.

Jest to archaiczny przepis. On nie daje nic dobrego w obrocie. Z tego co nam wiadomo będzie zniesiony za parę miesięcy, ale on nie ułatwia wyjaśnienia sprawy, bo z jednej strony spółka nie spłaca długu, a nie można sprawy uregulować choćby robiąc postępowanie upadłościowe. Ten przepis ma zniknąć w ciągu najbliższych sześciu miesięcy i jeżeli w tym czasie Przewozy Regionalne nie znajdą realnego i wiarygodnego dla wierzycieli źródła spłaty to zawiśnie nad nimi widmo upadłości.

Ten mechanizm wymusza na wszystkich uczestnikach różne rodzaje aktywności, bo np. PKP Energetyka nie będzie mogła czekać nie podejmując żadnych akcji prawnych, bo sama zostanie posądzona o niegospodarność.

W całej dyskusji o współpracy grupy PKP z Przewozami Regionalnymi prawne przeszkody są bardzo ważne, ale najważniejszą przeszkodą jest niepewność co do losów tej spółki w krytycznym roku 2010 r. Bo jeżeli w chwili gdy zniknie wspomniany przepis spółka będzie spełniała warunki do upadłości to sam jej zarząd musi złożyć taki wniosek bo inaczej grozi mu odpowiedzialność prawna. My musimy mieć jakąś wiarygodną informację, że tak się nie stanie by nie zadysponować 150-milionowego majątku na rzecz spółki, który się zdeprecjonuje w jeden miesiąc. Bo wtedy przyjdzie do nas NIK i powie, że przerobiliśmy 150 mln zł.

To są okoliczności, na które nie można przymykać oczu szukając jakichś rozwiązań. Na dodatek atmosfera wzajemnej nieufności nie ułatwia tych poszukiwań.

Dlaczego PKP S.A. wyzbywa się akcji spółki PKP Polskie Linie Kolejowe

- To wynika z przyjętej strategii, która przewiduje uniezależnianie się zarządcy infrastruktury od grupy PKP czyli przejmowanie akcji od PKP przez państwo by PKP S.A. był w coraz mniejszym stopniu właścicielem Linii Kolejowych.

A co Minister Skarbu zrobi z tymi akcjami?

- Będzie je trzymał bo PLK jest jedynym podmiotem opisanym w naszej ustawie restrukturyzacyjnej, który nie jest przewidziany do prywatyzacji. PLK od początku miała trochę inny status w grupie. Linie kolejowe będą publiczne podobnie jak drogi. Państwo będzie mogło w ten sposób kreować swoją politykę co do dostępności tych linii i inwestycji w nie. To jest infrastruktura publiczna.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Konflikt pokoleń między kolejowymi spółkami?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!