W ciągu najbliższych pięciu lat będziemy mogli wydać ok. 100 mln euro na lotnicze urządzenia nawigacyjne. Jeżeli nam się to nie uda, na naszym niebie pojawią się korki - pisze "Rzeczpospolita".
W przyszłym roku średnie spóźnienie na polskich lotniskach ma wynieść dwie minuty. Potem będzie już coraz lepiej.
Średnio nad Polską przelatuje ok. 250 maszyn na dobę. W ciągu najbliższych 15 lat ta liczba ma się podwoić. Jak mówi Zbigniew Sałek, wiceprezes stowarzyszenia regionalnych portów lotniczych, już teraz często się zdarza, że samolot musi czekać na pozwolenie na start, bo kontrolerzy nie są w stanie go obsłużyć. W latach 90. nasz sprzęt do nawigacji lotniczej był jednym z najnowocześniejszych, obecnie jest już przestarzały. Polska przestrzeń powietrzna jest niedoinwestowana - twierdzą zarządcy portów lotniczych. Brakuje m.in. wież kontroli lotów, systemów radionawigacyjnych i nowego systemu informatycznego do obsługi lotów. Władze łódzkiego lotniska obliczyły niezbędne inwestycje na 30 - 45 mln zł, wrocławskiego na ok. 70 mln zł. Jeżeli nie będzie tych inwestycji, będzie niebezpiecznie.
Za zarządzanie naszą przestrzenią powietrzną odpowiada Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Do 2013 roku będzie mogła wydać ok. 100 mln euro unijnych funduszy. Lista inwestycji na przyszły rok ma być znana pod koniec miesiąca.
Tegoroczne plany są dużo skromniejsze. Do końca roku PAŻP chce wydać ok. 70 mln zł. Planuje m.in. zakup radiolatarni za ok. 9 mln zł czy radiostacji za ok. 4 mln zł. Nie wiadomo, czy plan uda się zrealizować. Władze agencji skarżą się na kłopoty z pozyskaniem nieruchomości pod swoje inwestycje od Agencji Mienia Wojskowego czy wyborem wykonawcy.
Nasz system zarządzania ruchem lotniczym będzie w przyszłości częścią europejskiego SESAR. To nowy program do zarządzania ruchem lotniczym przygotowywany przez Eurocontrol na zlecenie Komisji Europejskiej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Korki na polskim niebie