Kryzys gospodarczy sprawił, że z połączenia promowego Gdynia-Karlskrona skorzystało w zeszłym roku o ponad 50 tys. pasażerów mniej niż rok wcześniej. Budowa nowoczesnego terminalu promowego za 480 mln zł stoi teraz pod dużym znakiem zapytania. Nieprędko też ujrzymy w Gdyni największe promy szwedzkiego przewoźnika - Steny Line.
W odpowiedzi na plany szwedzkiego przewoźnika zarząd gdyńskiego portu postanowił wybudować nowoczesny terminal promowy, który mógłby obsłużyć tak duże jednostki. Koszt jego budowy wraz z niezbędną infrastrukturą wyliczono na blisko 480 mln zł. Znalazł się już na liście projektów, którym wstępnie zagwarantowano unijne dofinansowanie w wysokości blisko 50 proc.
Jednak już w październiku zeszłego roku pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały. Najpierw ze względu na malejące przewozy Stena Line wycofała z linii jeden z promów. Kontrowersje zaczął też wzbudzać koszt budowy nowego terminalu, który według Steny Line był zbyt wysoki. Z tego powodu Szwedzi nawet rozpoczęli rozmowy z Gdańskiem na temat ewentualnych przenosin - czytamy w dzienniku.
Teraz okazuje się, że nowy terminal w Gdyni może w najbliższych latach być w ogóle niepotrzebny. Zgodnie z harmonogramem, w styczniu ogłoszony miał być przetarg na jego wykonawcę, a w kwietniu ruszyć budowa. Tak się jednak nie stanie.
- W obecnej sytuacji poważnie się zastanawiamy nad przyszłością tej inwestycji. Ze względu na unijne dotacje, konkretne decyzje muszą zapaść w najbliższych tygodniach. Na tę chwilę inwestycja ta jest w zawieszeniu - wyjaśnia na łamach "GW" Walery Tankiewicz, wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia.
Nieoficjalnie mówi się, że port może nawet zrezygnować z unijnej dotacji na ten cel. A wszystko przez kryzys, który nie oszczędził również przewoźników promowych. Mimo wzrostu przewozów w pierwszych miesiącach tego roku, ostatni kwartał przyniósł znaczne spadki. W sumie w 2008 r. Stena Line przewiozła o 7 proc. mniej samochodów ciężarowych niż rok wcześniej, gdzie jeszcze w pierwszym kwartale tego roku odnotowała ponad 5-procentowy wzrost. Gorzej wygląda sytuacja, gdy spojrzy się na ruch pasażerski. Tu spadek wyniósł ponad 13 proc., gdzie pierwszy kwartał przyniósł wzrost o blisko 5 proc.
Z tego też powodu swoje plany zmieniła Stena Line. Teraz nieoficjalnie jako datę wprowadzenia do Gdyni 240-metrowych promów podaje się 2014 r.
- Na przełomie 2010/2011 r. na pewno zmienimy tonaż jednostek pływających do Polski. Jakie to będą promy, jeszcze nie wiadomo, ale rozważana jest możliwość wprowadzenia jednostek większych, ale na tyle, by mogły być obsługiwane przez obecny terminal - mówi w "GW" Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line w Polsce.
Nieoficjalnie mówi się, że będą to Stena Scandinavica i Stena Germanica, mające 176 m długości promy pływające obecnie między Kilonią a Goeteborgiem. Teraz pływające do Gdyni promy mają długość: 162 m - Stena Baltica oraz 168 m - Finnarow.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kryzys wstrzymuje budowę terminalu w Gdyni