Narodowy przewoźnik może wpaść w uścisk Lufthansy, zamykając tegoroczny rok ze 160-200 mln zł straty na działalności podstawowej.
— Branża pogrąża się w recesji. Najbardziej odczuwają ją mali przewoźnicy. Rolę aliansów powoli marginalizują przejęcia. Najbardziej aktywna jest Lufthansa (Brussels. airlines, bmi, Austrian), która nie wyklucza zainteresowania prywatyzacją SAS. Dużego wyboru nie mamy. Albo zdecydujemy się na zmianę sojuszu, co wiązałoby się z dużymi kosztami, albo bez uprzedzeń będziemy rozmawiać z Lufthansą. Wybraliśmy drugą opcję, ale decyzję co do przyszłości spółki wkrótce podejmą jej właściciele — mówi Dariusz Nowak.
Prezes nie chce potwierdzić zainteresowania spółką żadnej z linii z Bliskiego i dalekiego Wschodu, choć LOT znajdował się na liście firm do prywatyzacji jaką przedstawiciele rządu prezentowali podczas podróży.
— Trochę mnie to dziwi. Jedyne, co możemy zaoferować Lufthansie, to rynek. Czy pomysłem na rozwój ma być dowożenie podróżnych do niemieckich portów — mówi Grzegorz Sobczak ze "Skrzydlatej Polski".
Dariusz Nowak za dość nietypową sytuację uznaje fakt, że spółka ma od ośmiu lat syndyka po Swissair.
— Z taką strukturą trudno mówić o jakiejkolwiek strategii, dlatego ten problem trzeba jak najszybciej rozwiązać. Obecnie prowadzone są rozmowy także z syndykiem. W pierwszym etapie zmian struktury spółki mogłoby dojść do podwyższenia kapitału i sprzedaży pakietu inwestorowi branżowemu, z zachowaniem 51 proc. w rękach skarbu. Później można by rozważać plany dalszej prywatyzaji z opcją wejścia na giełdę — podkreśla prezes.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: LOT stawia się pod ścianą