Urząd Marszałkowski wreszcie głośno zaprotestował przeciw fatalnym usługom PKP. Lubuskie Zakłady Przewozów Regionalnych dziwią się reakcji samorządu. - My się tak staramy - odpowiada kolej.
Wicemarszałek poprosił dyrektora Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych o wyjaśnienia. - Standard przewozów powoduje, że pasażerowie czują się zniechęceni. To wpływa z kolei na zwiększenie deficytu, który przecież jest finansowany przez samorząd województwa - mówi wicemarszałek.
Urząd poprosił też, żeby PKP faksem lub mailem informowało władze samorządowe o każdym przypadku wprowadzenia komunikacji zastępczej. Za każdym razem urząd ma też wiedzieć, kto był kierownikiem pociągu. Władze liczą, że w ten sposób w PKP przestanie obowiązywać odpowiedzialność zbiorowa, a za felerne kursy będą odpowiadać osoby, które rzeczywiście zawiniły.
PKP odpiera zarzuty. Szef Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych twierdzi, że nie ma winy PKP w zdarzeniach, które opisuje wicemarszałek.
Awarie autobusów szynowych to już niemal standard na lubuskich torach. Województwo ma teraz osiem szynobusów. W tym roku przybędzie jeszcze jeden. Rzadko jednak wszystkie kursują jednocześnie. W październiku ub.r. jedynie przez dziewięć dni wszystkie pojazdy były sprawne. W grudniu przez 11 dni. Rekord padł w listopadzie ub.r., kiedy pojazdy w 100 proc. były wykorzystane jedynie przez trzy dni!
Przez cały ub. rok komunikacja zastępcza była wprowadzana aż 287 razy.