Mowy końcowe w procesie ws. katastrofy pod Szczekocinami - 5 lipca

Mowy końcowe w procesie ws. katastrofy pod Szczekocinami - 5 lipca
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Na 5 lipca br. Sąd Okręgowy w Częstochowie wyznaczył termin mów końcowych w procesie ws. katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. We wtorek sąd zakończył odbieranie uzupełniającej opinii biegłych i zakończył przewód sądowy - poinformował PAP rzecznik sądu sędzia Bogusław Zając.

3 marca br. minęły cztery lata od tej katastrofy. W wyniku czołowego zderzenia dwóch pociągów zginęło 16 osób, a ponad 150 odniosło obrażenia.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie oskarżyła w tej sprawie dyżurnych ruchu Andrzeja N. i Jolantę S., którzy pełnili służbę w posterunkach kolejowych Starzyny i Sprowa i według oskarżenia doprowadzili do zderzenia pociągów, kierując je na ten sam tor. Za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym może im grozić kara do ośmiu lat więzienia.

Zgodnie z decyzją sądu proces toczy się z wyłączeniem jawności. Za zgodą stron zrezygnowano z wzywania wszystkich pokrzywdzonych, co znacząco wydłużyłoby proces. Sąd przesłuchał kilkudziesięciu wnioskowanych przez prokuratora najważniejszych świadków, m.in. przedstawicieli kolei, których zeznania mają istotne znaczenie dla oceny zachowania oskarżonych. W przypadku wielu innych świadków sąd poprzestał na odczytaniu ich zeznań ze śledztwa.

Choć przesłuchiwania świadków były zakończone już w marcu br., na wniosek obrońcy Jolanty S. biegli przygotowali potem uzupełniającą opinię dotyczącą przyczyn katastrofy. Potem sąd wzywał jeszcze autorów opinii na rozprawę.

Inny wniosek dowodowy, dotyczący uzupełniającej opinii na temat Andrzeja N., zapowiadał też jego obrońca. To ze względu na zdrowie N., który od czasu wypadku korzystał z pomocy psychiatrów, sąd utajnił proces. Biegli ze szpitala w Lublińcu, którzy rozpoznali u oskarżonego zaburzenia depresyjne reaktywne uznali, że jest on mimo to zdolny do udziału w procesie. Zastrzegli jednak, że obecność na sali sądowej środków masowego przekazu może wpływać na pogorszenie się stanu zdrowia oskarżonego i jego zdolność do udziału w postępowaniu.

W szpitalu psychiatrycznym N. spędził kilka miesięcy po katastrofie i stan jego zdrowia długo nie pozwalał na przesłuchanie. Jednocześnie - według wcześniejszej opinii biegłych psychiatrów i psychologa, którzy badali go w trakcie śledztwa - w chwili katastrofy był poczytalny. Oznacza to, że może odpowiadać karnie.

Do wypadku doszło 3 marca 2012 r. we wsi Chałupki k. Szczekocin - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.

Śledztwo ws. katastrofy prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która liczący ponad 100 stron akt oskarżenia wysłała do sądu w grudniu 2014 r. W śledztwie zgromadzono ok. 120 tomów akt. W sprawie status pokrzywdzonych ma 328 osób i instytucji, część z nich występuje w procesie w charakterze oskarżycieli posiłkowych.

Dyżurny ruchu ze Starzyn według prokuratury doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Dyżurna ze Sprowy według śledztwa wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy. Zdaniem prokuratury dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co sygnalizował system kontroli ruchu.

Poza nieumyślnym sprowadzeniem katastrofy oskarżeni odpowiadają też za poświadczenie nieprawdy w dziennikach ruchu posterunków kolejowych. Andrzej N. i Jolanta S. przesłuchani w śledztwie nie przyznali się do zarzucanych przestępstw i odmówili złożenia wyjaśnień.

Z kompleksowej opinii specjalistów z zakresu kolejnictwa wynika, że zawinili nie tylko dyżurni, ale też maszyniści obu pociągów, którzy zginęli w katastrofie. Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone. Tuż przed zderzeniem pociąg relacji Przemyśl-Warszawa jechał z prędkością 98 km/h, a pociąg Warszawa-Kraków z prędkością 40 km/h. Pierwszy ze składów rozpoczął hamowanie z prędkości 118 km/h w odległości 250 m od miejsca zderzenia, a pociąg relacji Warszawa-Kraków z prędkości 100 km/h w odległości 400 m od miejsca katastrofy.

Na podstawie opinii biegłych ds. transportu szynowego ustalono, że stan techniczny lokomotyw i wagonów, jak również infrastruktury kolejowej, nie miał wpływu na zaistnienie i przebieg katastrofy. Prokuratura wyliczyła, że zdarzenie skutkowało stratami materialnymi na ponad 19 mln zł. Na taką kwotę wyceniono wartość zniszczonych lokomotyw i wagonów, uszkodzonej nawierzchni, torów i sieci trakcyjnej.

×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Mowy końcowe w procesie ws. katastrofy pod Szczekocinami - 5 lipca

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!