Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosi kolejną prywatyzację Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Kielcach. Stanie się tak najpóźniej za dwa tygodnie, po zaktualizowaniu wyceny spółki - poinformował PAP we wtorek wiceminister SP Mikołaj Budzanowski.
"Wniosek poparty był uchwałą Rady Miejskiej, warunkującą przejęcie spółki rozwiązaniem umów o pracę - za porozumieniem stron - ze wszystkimi pracownikami spółki, za wyjątkiem kadry zarządzającej. Zagrożenie zwolnieniem obejmowałoby 178 osób" - podkreślił wiceminister.
W jego opinii, "możliwość zwolnienia 97 proc. pracowników jest trudna do zrozumienia i zaakceptowania, gdy ma się na uwadze dobro spółki oraz zatrudnionych w niej członków załogi i ich rodzin". Jak zaznaczył Budzanowski, poszukując odpowiedniego inwestora - niezależnie od tego, czy jest to inwestor prywatny, czy samorząd - resort ma zawsze na celu zapewnienie gwarancji kontynuacji działalności statutowej spółki, tymczasem "warunek postawiony przez prezydenta Kielc przekreśla taką możliwość i jest niezgodny z regulacjami dotyczącymi przekształceń własnościowych w Polsce".
Zgodnie z zamysłem prezydenta Kielc, miasto miałoby przejąć dworzec PKS i okalającą go nieruchomość gruntową, natomiast Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji stałoby się właścicielem taboru i wykonywało nim międzymiastowe usługi przewozowe.
Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz (PO) podczas wtorkowej konferencji prasowej w Kielcach poinformowała, że jest szansa na to, iż w czerwcu i lipcu dojdzie do zbycia przez kielecki PKS kilku działek za łączną sumę ponad 5,7 mln zł i zysk z tej transakcji może być przeznaczony na sfinansowanie zobowiązań spółki, sięgających prawie 5,2 mln zł. Inwestor strategiczny przejąłby w związku z tym firmę bez długu - zaznaczyła parlamentarzystka.
Posłanka dodała, że min. Budzanowski, pytany we wtorek przez nią o przyszłość PKS w Kielcach, powiedział, że resort jest także otwarty na propozycje komunalizacji kieleckiego PKS, jeśli będą one "zgodne z prawem".
Od 12 maja związkowcy kieleckiego zakładu PKS okupują gabinet prezesa zarządu Marka Wołocha. Sprzeciwiają się planom restrukturyzacji spółki, w wyniku której pracę może stracić 77 osób ze 183 zatrudnionych. Żądają również odwołania prezesa Wołocha i dokończenia procesu prywatyzacji firmy. W piśmie skierowanym 17 maja do ministra skarbu państwa Aleksandra Grada związkowcy obarczyli prezesa zarządu PKS Kielce odpowiedzialnością za doprowadzanie spółki do "katastrofy finansowo-ekonomicznej".
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Kielcach złożyło 13 maja swoją ofertę prywatyzacyjną kilka minut po wymaganym terminie. Prezes firmy Elżbieta Śreniawska powiedziała po tym fakcie, że przedsiębiorstwo podtrzymuje zainteresowanie kupnem PKS i oczekuje na stanowisko MSP.
Protestujący w PKS uważają, że ewentualną restrukturyzację firmy należy odłożyć do czasu, kiedy pojawi się prywatny inwestor. Z nowym właścicielem chcą negocjować korzystny pakiet socjalny dla zwalnianych pracowników.
Zgodnie z regulaminem zwolnień, z firmy może odejść maksymalnie 77 osób - kierowców, mechaników (cała stacja obsługi taboru) i pracowników administracji. Zdaniem Wołocha, restrukturyzacja jest konieczna ze względu na nierentowność głównej działalności firmy - komunikacji zwykłej. W grudniu 2009 r. zarząd spółki podjął decyzję o likwidacji około 35 kursów, w planach jest likwidacja kolejnych 60. To powoduje ograniczanie taboru i kosztów eksploatacji oraz redukcję zatrudnienia.
Według prezesa, kielecki PKS nie jest w stanie sprostać cenowo ani sprzętowo dużej konkurencji prywatnych busów, jeżdżących w województwie świętokrzyskim. Restrukturyzacja ma przyczynić się do poprawienia kondycji finansowej spółki w sytuacji, w której nie doszłoby do prywatyzacji, i zapobiec ogłoszeniu upadłości firmy; zagraża ona z powodu zaległości ubezpieczeniowych (ZUS), skarbowych, podatkowych i handlowych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: MSP ogłosi nową prywatyzację PKS Kielce