Samorządy wracają do porzuconych inwestycji. Małopolska i województwo świętokrzyskie wyciągają stare mapy z inwestycjami kolejowymi. Bez koneksji w rządzie się nie obejdzie.
Najpierw Kielce. Miejscowy oddział PKP Polskie Linie Kolejowe przypomniał sobie o zarzuconym projekcie przerzucenia torów przez Wisłę między Buskiem a Żabnem: 40 km torów plus most w Nowym Korczynie. Pomysł spodobał się lokalnym władzom i przypadł do gustu Warszawie - przypomniał "PB".
Na początku maja do Buska zjechała silna delegacja z marszałkiem i wojewodą świętokrzyskim, oficjelami z PKP i wiceministrem transportu Mirosławem Chaberkiem, który poparł projekt. Inicjatywa wpisuje się w rządowy plan utworzenia korytarza kolejowego łączącego północne rubieże Unii Europejskiej z południową flanką. Resort chce namówić Brukselę do wpisania trasy na mapę unijnych korytarzy kolejowych i wyłożenia pieniędzy na ten cel.
Z konkurencyjną ofertą wystąpiła Małopolska, która od lat dobija się o budowę linii kolejowej z Podłęża pod Krakowem do Piekiełka koło Tymbarku. W gruncie rzeczy nie o ruch pasażerski tu jednak chodzi, ale o towarowy. Kraków ma świadomość, że musi akcentować przede wszystkim korzyści z usprawnienia połączeń towarowych dzięki nowym liniom kolejowym, bo tylko wtedy może liczyć na fundusze z Brukseli. Dlatego też chce się znaleźć w unijnym korytarzu Północ-Południe, który proponuje poprowadzić z Trójmiasta, Centralną Magistralą Kolejową, na Piekiełko i dalej na Nowy Sącz i Muszynę - czytamy w "PB".
I Kielce, i Kraków wiedzą, że sprawa jest polityczna i bez pleców w Sejmie i w rządzie się nie obejdzie. Chodzi o inwestycje wymagające potężnych nakładów. W przypadku Buska szacunki mówią o 1,2 mld zł. Budowa torów do Piekiełka i modernizacja linii do Sącza i Zakopanego to 4-5 mld zł - napisał "Puls Biznesu".