Samolot z ponad 100 pasażerami, udającymi się na grecką wyspę Rodos, wystartował w czwartek po godz. 23 z lotniska w Pyrzowicach (Śląskie) - podały służby portu. Turyści opuścili kraj ponad 18 godzin po, planowanej pierwotnie, godzinie wylotu.
Jeszcze na lotnisku turystom podano dwa posiłki. Wczesnym popołudniem okazało się, że awarii nie można szybko usunąć. Pierwsza, dostarczona z Warszawy, część zamienna nie rozwiązała problemu. Drugiej nie było w stołecznych magazynach, trzeba ją sprowadzić zza granicy. Zapadła decyzja o podstawieniu innego samolotu, który miał jednak odlecieć dopiero wieczorem. W tej sytuacji turystom zapewniono zakwaterowanie w hotelu w pobliżu lotniska oraz posiłki.
Rzecznik portu Cezary Orzech powiedział PAP, że pasażerom zapewniono właściwą opiekę. Mogli też dostać swój bagaż - komunikaty na ten temat ogłaszano z lotniskowych głośników. Przypomniał, że obowiązek informowania pasażerów w razie kryzysowej sytuacji spoczywa na biurach podróży, które organizują ich wypoczynek.
Zepsuty samolot należy do spółki LOT Charter. Jak poinformował PAP rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT Jacek Balcer, wylot pasażerów z Pyrzowic opóźnił dodatkowo alarm bombowy na lotnisku Okęcie. Stamtąd startował bowiem samolot, który z Pyrzowic miał ich zawieźć do Grecji.
Warszawski port był nieczynny przez trzy godziny, a później ruch na nim bardzo się zagęścił. "Przepraszamy pasażerów. W biznesie lotniczym na pierwszym miejscu jest jednak bezpieczeństwo, a na drugim komfort pasażerów" - powiedział Balcer.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Odlot opóźniony o 18 godzin