Solidarność pocztowców, reprezentująca 15 proc. załogi, zaczyna dziś strajk. Konkurenci poczty tylko się cieszą.
- Związki zawodowe reprezentujące 16 tys. osób nie zgodziły się z propozycjami dyrekcji - mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
To około 15 proc. zatrudnionych, więc strajk może mieć ograniczony zasięg.
Dyrekcja generalna Poczty prowadziła rozmowy ze związkowcami od kilku miesięcy. Tydzień temu większość związków podpisała porozumienie, zgodnie z którym pracownicy otrzymają od sierpnia 400 zł na etat. Dodatkowo, na jeden etat ma przypaść 400 zł w formie bonów wypłacanych do końca roku. Porozumienia nie podpisała Solidarność.
Podwyżka płac sprawi, że Poczta będzie miała w tym roku 300-350 mln zł straty i być może będzie się musiała starać o dotację budżetową. Strajk oznacza dla niej nie tylko straty, lecz także utratę wiarygodności. Zwłaszcza że kurczą się udziały Poczty w wartym 6,3 mln zł rynku usług pocztowych, a od 2013 r. przedsiębiorstwo straci monopol na przesyłki do 50 g. Konkurencja już cieszy się ze strajku.
- Spodziewamy się podwojenia przychodów w czerwcu w związku ze strajkiem. Normalnie oczekiwalibyśmy przychodów rzędu 1,8 mln zł, a już teraz klienci deklarują, że zamówią u nas przesyłki za 1,5 mln zł więcej - mówi Rafał Brzoska, prezes In Post.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ograniczony strajk Poczty - konkurenci się cieszą