Strata PKP Cargo na koniec roku może wynieść nawet 200 mln zł. Plan naprawczy przewiduje m.in. ograniczenie liczby oddziałów firmy i podwyżkę cen usług
Problemy mają wszyscy kolejowi przewoźnicy towarowi, a ten rynek przeżywa kryzys. W ostatnich latach rozwijał się w tempie 4,5 – 8 proc. rocznie, a w pierwszym kwartale tego roku tzw. praca przewozowa (mierzona liczbą tonokilometrów) wszystkich przewoźników spadła o 2,2 pkt proc. Analitycy podkreślają, że kryzys może być długotrwały i nawet do 2020 roku rynek może rosnąć w tempie tylko ok. 1 proc. rocznie.
PKP Cargo, zgodnie z rządowymi planami, za dwa lata ma trafić na giełdę. – Jej strata na koniec tego roku w optymistycznej wersji wyniesie 200 mln zł – mówi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jego zdaniem w przyszłym roku strata może być jeszcze większa - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Restrukturyzacja spółki zaczęła się w tym roku – Nasze koszty to ok. 5 mld zł rocznie, przy czym na ok. 80 proc. z nich nie mamy wpływu. Do końca roku chcemy zaoszczędzić ok. 220 – 250 mln zł – wyjaśnia prezes Balczun. W ciągu kilku miesięcy do siostrzanych spółek, m.in. do PKP InterCity, przejdzie z Cargo (za lokomotywami) w sumie ok. 5 tys. pracowników. Zweryfikowany również został program naprawy i remontu taboru. Część maszyn będzie naprawiana przez spółki PKP Cargo. Zmniejszona zostanie również – z 42 obecnie – liczba oddziałów PKP Cargo. Państwowy przewoźnik będzie ratować się również podwyżkami stawek. Od 1 września o 15 proc. więcej będą kosztować przewozy krajowe. Bez zmian mają pozostać ceny przewozów międzynarodowych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PKP Cargo liczy straty i szuka oszczędności