W wielu przetargach rozpisywanych przez PKP PLK, startujące w nich firmy składają oferty znacząco niższe od wartości kosztorysowej przewidzianej przez zamawiającego. Gdy jest to 60-80 proc. kwoty, zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przydają się przy realizacji innych inwestycji. Gdy oferty są jeszcze tańsze, często pojawia się problem.
- Na pewno większa liczba przetargów przez nas rozpisywanych ma wpływ na obniżenie kosztów własnych wykonawcy robót. Pomimo tej wartości ofert, firmy uważają, że są to kontrakty rentowne. Wartość cen oferowanych w przetargu to często 60-70 kwoty, którą nań chcemy przeznaczyć – dodaje prezes Szafrański. - Zdarzają się również przypadki zupełnie kuriozalne, że np. jest to kilkanaście procent wartości kosztorysowych – oczywiście, nie w przetargach budowlanych, ale procedurach na nadzór inwestorski. Wtedy jest problem - podkreśla prezes PKP PLK. - Trzeba udowodnić takiemu wykonawcy, że za te pieniądze nie jest w stanie wykonać pracy. W tej chwili w prawie zamówień publicznych nie funkcjonuje bowiem określenie „rażąco niskiej ceny” – mówi Szafrański.
- Jeżeli wartość oferowana w przetargu stanowi 60-80 proc. ceny kosztorysowej, moim zdaniem nie ma tutaj wielkiego problemu. Oferty na poziomie 50 proc. to już pewne zagrożenie, że część nakładów będzie chciał wykonawca „odbić” sobie w trakcie realizacji, wskazując np. na roboty dodatkowe, które nie zostały przewidziane – podkreśla prezes PKP PLK.
Niższe od kosztorysowych ceny oferowane w przetargach przez wykonawców powodują, że PKP PLK udaje się zaoszczędzić pewne sumy. – Dzięki temu możemy ująć w planie rzeczy, które znajdowały się wcześniej na liście rezerwowej. W sprawie projektów z listy POIiŚ, decyzja należy do Ministerstwa Infrastruktury. Jeśli zaś chodzi o inwestycje finansowane ze środków publicznych, to na zarządzie co tydzień wprowadzamy w planach 10-15 korekt, polegających albo na zwiększaniu nakładów na określone zadania, albo na powiększaniu zakresu poszczególnych przedsięwzięć – mówi Zbigniew Szafrański. - Na przykład w tym roku planowaliśmy na odcinku Rzeszów – Medyka zrobić tylko jeden szlak Rzeszów Strażów, ale zostaną wyremontowane trzy. Podobnie było z linią Bydgoszcz – Tczew, co mnie osobiście bardzo cieszy, ponieważ szczególnie tor nr 1 jest w bardzo kiepskim stanie. Wykonamy tam wymianę znacznie dłuższego odcinka nawierzchni, niż planowaliśmy pierwotnie – informuje.
Czy jednak niski poziom cen oferowanych w poszczególnych postępowaniach nie odbije się na jakości materiałów wykorzystywanych podczas realizacji inwestycji? - Nie ma takich obaw. Materiały używane przy modernizacjach i remontach nawierzchni kolejowej, obiektów inżynieryjnych, urządzeń sterowania są tak precyzyjnie opisane już na etapie ich produkcji, że nie ma możliwości użycia innych, gorszej jakości przez wykonawcę – mówi Krzysztof Groblewski, członek zarządu PKP PLK.
Pojawia się również pytanie, czy planowane zmiany stawki podatku VAT wpłyną na ceny oferowane przez wykonawców infrastrukturalnych działających w branży kolejowej. – Aby się o tym przekonać, trzeba by było mieć przetarg, który będzie otwarty po zmianie stawki podatku. Na razie większe przetargi, które są w toku, to modernizacja LCS Malbork i LCS Iława, zostały one rozpisane w lipcu. Zobaczymy po otwarciu ofert, jak zmiana stawki podatku wpłynie na wysokość ofert – mówi Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PKP PLK: czasem niższe ceny w przetargach to problem