Polskie Linie Lotnicze LOT przygotowują dokument z szacunkami strat poniesionych przez spółkę w powodu odwołanych od piątku rejsów - poinformował rzecznik LOT Jacek Balcer. Według ekspertki ds. transportu, straty mogą być liczone w milionach.
"Zbyt wcześnie jest na podawanie liczb, ponieważ problem jeszcze się nie skończył" - dodał.
Pytany, czy spółka zwróci się o ewentualną pomoc do rządu w związku z poniesionymi stratami odparł, że decyzja należy do rady nadzorczej.
We wtorek wieczorem spółka zdecydowała o tym, że z amerykańskich lotnisk do Warszawy przylecą dwa samoloty; ich lądowanie jest przewidziane w środę rano. Do północy we wtorek spółka nie będzie wykonywała żadnych innych rejsów.
W opinii prof. Elżbiety Marciszewskiej z Katedry Transportu SGH, choć zamykanie i częściowe otwieranie przestrzeni powietrznej jest niekorzystne dla wielu linii lotniczych, to najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów i operacji lotniczych.
"LOT, jak również inne linie lotnicze w tej chwili nie uzyskują przychodów zarówno z operacji rejsowych, jak i przewozów cargo. Przewoźnik ma koszty stałe oraz zmienne. W ramach tych pierwszych ponosi opłaty wynikające m.in. z leasingu samolotów, utrzymania załóg. Z kolei koszty zmienne zależą m.in. od liczby wykonywanych lotów czy zużycia paliwa" - wyjaśniła prof. Marciszewska.
Pytana, ile mogą wynieść straty LOT z powodu odwołanych rejsów, odparła, że na pewno mogą one być liczone w milionach. "Trudno jest w tej chwili to szacować, gdyż nie wiemy, jak długo firma nie będzie wykonywała lotów i jakie koszty ponosi w stosunku do pasażerów, np. zwracając im za niewykorzystany bilet czy opłacając noclegi w hotelach" - podkreśliła. Dodała, że dane z amerykańskiego rynku lotniczego mówią o stratach ok. 80 mln dolarów poniesionych za ostatnie trzy dni ograniczenia operacji lotniczych.
W ocenie prof. Marciszewskiej ważne jest, aby podejmowane decyzje o otwarciu przestrzeni danego kraju w Europie były koordynowane. "Cóż z tego, że Polska otworzy np. dziś swoje niebo dla samolotów pasażerskich, jeśli np. nasi sąsiedzi Czesi będą mieli zamkniętą przestrzeń powietrzną. Samoloty muszą mieć możliwości dotarcia do lotnisk docelowych" - zaznaczyła.
Pytana o ewentualną pomoc dla LOT ze strony rządu, odparła, że spółka może o nią wystąpić, ale decyzje będą zapadały raczej na poziomie Komisji Europejskiej. Zaznaczyła, że KE dość restrykcyjnie podchodzi do wszelkiej pomocy, szczególnie rządowej i przewoźnicy będą musieli wykazać, że otrzymaną pomoc rzeczywiście przeznaczyli na straty wywołane pyłem wulkanicznym.
Od czwartku Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zamyka i częściowo otwiera przestrzeń powietrzną nad naszym krajem. Ma to związek z pyłem wulkanicznym wydobywającym się z wulkanu Eyjafjoell na Islandii. Ogranicza on widoczność i może zagrażać bezpieczeństwu ruchu lotniczego. Zamknięto wiele lotnisk europejskich. Od piątku każdego dnia LOT odwołuje ok. 200 rejsów.