- Po ponad dobie zakończył się pożar samochodowej cysterny z gazem, która uderzyła w piątek w przęsło wiaduktu kolejowego w Chrzanowie (woj. małopolskie) - poinformował w sobotę wieczorem rzecznik małopolskiej straży pożarnej, Andrzej Siekanka.
Strażacy zdecydowali, że najbezpieczniej będzie, jeśli ulatniający gaz sam się wypali. Przez cały czas wodą schładzali pojazd, aby nie dopuścić do wybuchu. W ostatniej fazie pożaru do cysterny wtłoczono azot, żeby wypchnąć resztę propanu-butanu na zewnątrz i nie dopuścić do wciągnięcia ognia do środka, co mogłoby spowodować eksplozję.
W akacji gaśniczej uczestniczyło ponad 100 strażaków, dysponujących 40 wozami. Wokół pożaru wyznaczono 300 metrową strefę ochronną, gdzie nie wpuszczani byli mieszkańcy oraz pracownicy znajdujących się tam sklepów i firm. Z pobliskich budynków ewakuowano ok. 50 osób. Wstrzymany został także ruch kolejowy po wiadukcie, w który uderzyła cysterna.
Po pożarze specjalna komisja oceni uszkodzenia wiaduktu i przebiegających po nim torów i trakcji kolejowej. Na razie nie wiadomo, jak długo będzie trwała ich naprawa. Do tego czasu linia kolejowa będzie zamknięta.
Według wstępnych ustaleń zawinił kierowca, który nie zważając na znaki próbował przejechać ciężarówką pod zbyt niskim wiaduktem. Śledztwo w tej sprawie prowadzi policja i prokuratura.