W 2009 roku państwowe przedsiębiorstwo nie podniesie płac. Nadal walczy o wzrost cen usług
Tegoroczne podwyżki wynagrodzeń (wzrosły średnio o 537,5 zł brutto) spowodowały wzrost kosztów o 50 mln zł miesięcznie. Mariusz Wnuk, zastępca dyrektora generalnego Poczty Polskiej, zapowiada, że w 2009 roku może nie być podwyżek. - Dzięki wprowadzonym w sierpniu podwyżkom przyszły rok rozpoczniemy z tak dużym wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń, że spełnimy wymogi ustawowe - mówi. - Dlatego będziemy starali się przekonać związki do tego, by w przyszłym roku nie było kolejnych podwyżek - dodaje.
Wnuk liczy na to, że organizacje przystaną na tę propozycję. - 2009 rok będzie bardzo trudny. Jeśli coś stanie się z przychodami lub kosztami, to Poczta może się znaleźć na granicy płynności - mówi. - Aby mieć stabilną sytuację finansową, musimy zredukować koszty co najmniej o 5 proc. (ponad 215 mln zł rocznie - "Parkiet") - dodaje.
Do końca lutego 2009 roku w Poczcie obowiązuje porozumienie zabraniające zwolnień. Jakiś czas temu dyrektor Andrzej Polakowski zapowiadał, że wzrost płac zmusi do redukcji liczby etatów, która dotknie głównie administrację. - Obecnie specjaliści przyglądają się poszczególnym zadaniom działu i metodą optymalizacji procesów oszacują niezbędne redukcje - mówi Wnuk.
Poczta uwolni też zasoby dzięki postępującej mechanizacji, otwieraniu bardziej nowoczesnych sortowni i optymalizacji transportu. Wnuk nie chce mówić o rozmiarach zwolnień. Wyjawia tylko, że automatyzacja systemu zarządzania przesyłkami (nastąpi do końca 2009 roku) uwolni 3 tys. etatów w roku 2010 i kolejnych. - Nie będzie tak, że z dnia na dzień w Poczcie pracę straci 15 tys. osób - zapewnia.
Jednym z założeń programu naprawczego jest opracowanie planu zagospodarowania nieruchomości. Przedsiębiorstwo ma grunty m.in. w Warszawie, Katowicach, Wrocławiu, Bydgoszczy i Gdańsku. W miejscach tych niegdyś funkcjonowały centra, które zostały zastąpione przez bardziej nowoczesne sortownie. Poczta nie zamierza jednak zbywać gruntów - pisze "Parkiet".
- Z ich sprzedaży moglibyśmy zarobić łącznie tyle, by pokryć jednoroczną stratę (około 300 mln zł - red.) - mówi Wnuk. - Wolimy poszukać partnerów, z którymi będziemy budować np. biurowce. Obecnie przygotowujemy jeden taki projekt - dodaje.
...i firmą telekomunikacyjną?
By znaleźć oszczędności, Poczta stanie się też operatorem telekomunikacyjnym. - Jedną ze spółek zależnych przekształciliśmy w operatora, który będzie świadczył usługi na potrzeby Poczty - mówi Wnuk. - Chcemy stać się samowystarczalni pod względem telefonii stacjonarnej i sieci WAN (sieć komputerowa - red.). Liczymy na oszczędności, gdyż usługi telekomunikacyjne kosztują nas kilkadziesiąt milionów złotych rocznie - dodaje. Tymczasem w środę dyrekcja Poczty spotka się ponownie z prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, by przekonać ją do akceptacji podwyżek cen usług pocztowych. - Zmiany są bardzo potrzebne, gdyż rosną nam koszty, co tylko powoduje pogłębianie się strat - wskazuje Wnuk. - Chodzi o kilkuprocentowe podwyżki. Taki wzrost cen nie pozwoliłby Poczcie osiągnąć zyski, ale umożliwiłby jej zniwelowanie strat o kilkadziesiąt milionów złotych - tłumaczy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Poczta chce zaoszczędzić miliard w ciągu czterech lat