Jeśli dyrekcja Poczty nie dogada się ze związkowcami w ciągu najbliższych godzin i dni, 5 maja wybuchnie strajk.
Strony działają pod presją czasu. Dyrekcja Poczty już zaakceptowała proponowane przez związkowców podwyżki. Pensje miałyby wzrosnąć średnio o 400 zł brutto. Aby doszło do porozumienia, potrzebna jest jednak zgoda rządu. Według informacji dochodzących do "Gazety" Poczta chce, aby rząd poręczył kredyt w wysokości 250 mln zł, który operator musi wziąć na sfinansowanie podwyżki. Przedstawiciel rządu domaga się zaś zgody związków na restrukturyzację - czyli zwolnienia.
Rozmowy w sprawie podwyżek trwają już od kilku miesięcy. Związkowcy żądali wzrostu wynagrodzeń średnio o 700 zł od 1 stycznia tego roku. Dyrekcja Poczty mówiła o 350 zł.
W miarę postępu rozmów stanowiska związków zaczęły się oddalać. NSZZ "Solidarność" zagroziła strajkiem już od 21 kwietnia. Pod naciskiem pozostałych 37 organizacji związkowych, które były nastawione bardziej koncyliacyjnie, "Solidarność" zdecydowała się przenieść protest na 5 maja - przypomniała "GW".
Jeśli porozumienie ze związkami dojdzie do skutku, Poczta Polska będzie mieć bardzo duże problemy z pokryciem wydatków na fundusz płac. W tym momencie szacunki mówią o blisko 300 mln zł strat na koniec tego roku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pocztowcy wciąż negocjują