Money.pl opublikował raport, z którego wynika, że w 2007 r. ze względu na niską ściągalność mandatów do budżetu nie wpłynęło ponad 203 mln zł. Rok wcześniej była to kwota 180 mln zł.
W 2006 r. ściągalność mandatów była na podobnym poziomie (64,63 proc.). Wystawiono wówczas mandaty na sumę ponad 508 mln zł, a do kasy państwa trafiło ponad 328 mln zł. Tym samym w 2006 r. do budżetu nie wpłacono prawie 180 mln zł.
Najmniej chętni do płacenia mandatów są Ślązacy i mieszkańcy zachodniopomorskiego, którzy w latach 2006 i 2007 zapłacili zaledwie połowę mandatów wręczonych im nie tylko przez policję ale i inne służby. Najbardziej sumienni okazują się mieszkańcy województwa lubelskiego, którzy zapłacili około 83 proc. kar.
Naiwnością byłoby sądzić, że na ściągalność mandatów wpływa tylko obowiązkowość ukaranych. To wynik całego systemu ścigania nierzetelnych dłużników. Zajmują się tym urzędy wojewódzkie i skarbowe.
Urzędy wojewódzkie ewidencjonują wpływy z tytułu mandatów. Gdy ukarany mandatem nie płaci, urząd wojewódzki w terminie 60 dni wystawia tzw. tytuł wykonawczy do urzędu skarbowego. Ten z kolei zajmuje się ściąganiem nierzetelnych dłużników - czytamy na portalu Money.pl.
Urząd skarbowy na ściągnięcie należności z tytułu mandatu kredytowego ma 3 lata. - Skarbówka na poczet niezapłaconego mandatu może zająć nam nadpłacony podatek, wystąpić do pracodawcy i wyegzekwować pieniądze z pensji lub zwrócić się do banku, jeżeli na koncie bankowym znajdą się środki - tłumaczy Elżbieta Puchała - Kołodziej, kierownik oddziału windykacji Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Za zaleganie z zapłatą mandatu nie zostaną nam naliczone odsetki karne. - Ale będziemy obciążeni kosztami postępowania. To średnio 5 proc. jego wartości. Koszty te pobiera urząd skarbowy - tłumaczy Elżbieta Puchała - Kołodziej.
Co ciekawe, urzędy jako winowajcę niepowodzeń wskazują nawzajem siebie.
- Nie mamy wpływu na ściągalność, bo tym zajmują się urzędy skarbowe. Tytuł wykonawczy dla skarbówki wystawiamy w ciągu 30, 40 dni od daty wystawienia mandatu. To od urzędu skarbowego zależy w jakim tempie i z jakim skutkiem ściągnięte zostaną należności - tłumaczy Katarzyna Kuczyńska ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, który w ściganiu nierzetelnych mandatowiczów jest na końcu stawki.
Nieoficjalnie wiadomo, że dłużnicy mandatowi to tzw. drobnica, której ściganie wymaga nakładu pracy i środków, a kwoty na które opiewają niezapłacone mandaty to często 50 lub 100 złotych. Efekt jest taki, że niektórzy nieszczególnie przejmują się mandatem wypisanym przez policjanta - napisano w raporcie Money.pl.