Budujemy nowe statki - i niestety musimy się z tego tłumaczyć. Tak jakby rozwój firmy był powodem do wstydu - mówi Mirosław Folta, przewodniczący rady pracowniczej Polskiej Żeglugi Morskiej.
Od 60 lat nie zmienił się status własnościowy PŻM. 0 Wciąż jesteśmy przedsiębiorstwem państwowym. Wiele z osób, w tym również polityków, stara się nam przypiąć z tego powodu „łatkę” firmy „archaicznej”. Z wielkim trudem staramy się ich przekonać, że to nie forma własności ale sposób zarządzania, decyduje o sukcesie lub porażce danego przedsiębiorstwa. W naszych dyskusjach na ten temat mamy mocne argumenty - podkreśla Folta.
W pierwszym kwartale 2009 roku stawki przewozowe spadły aż o 95 proc. w porównaniu z wrześniem 2008. Ubiegły rok był więc ewidentnie rokiem kryzysu. Pomimo to jednak, Grupa Polskiej Żeglugi Morskiej zamknęła bilans 2009 roku zyskiem netto w wysokości ponad stu milionów złotych.
- Wynik taki osiągnęliśmy przy jednoczesnych dużych wydatkach na inwestycje. W ubiegłym roku wprowadziliśmy do eksploatacji pięć statków, w tym roku planujemy odebrać ze stoczni kolejnych 9 lub 10 jednostek. Udział środków własnych w tych inwestycjach wynosi ponad 40 procent. Nowe statki oznaczają też nowe miejsca pracy. Tylko w tym roku zamierzamy zatrudnić około 300 osób - wylicza Mirosław Folta.
Wśród scenariuszy dla PŻM, które dochodzą z Ministerstwa Skarbu Państwa jest m.in. komercjalizacja. - Czym jest komercjalizacja dla firm, widzimy chociażby na przykładzie z branży żeglugowej, w postaci chociażby dawno upadłej już spółki „Transocean”, czy potężnych niegdyś Polskich Linii Oceanicznych, które w czasie, gdy były spółką Skarbu Państwa wyprzedały 99 procent swojej floty. Jak długi może być z kolei okres oczekiwania skomercjalizowanego przedsiębiorstwa na prywatyzację widzimy na przykładzie PŻB, która to firma czeka na prywatnego właściciela od 17 lat. Komercjalizacja oznacza przede wszystkim wejście do firmy polityków i mianowanie członków zarządu i rady nadzorczej z klucza politycznego, bez brania pod uwagę ich przygotowania merytorycznego. Nie jest tajemnicą, że w Polsce, gdy zmieniają się rządy, wymienia się jednocześnie zarządy w większości spółek Skarbu Państwa. Wiele z osób mianowanych na kierownicze stanowiska to ludzie spoza danej branży przywożeni w przysłowiowych teczkach - ocenia Folta.
Innym scenariuszem przekształceń własnościowych mogłaby być bezpośrednia prywatyzacja. - Wśród niektórych pracowników PŻM pojawiają się głosy, że przejęcie firmy przez prywatnego właściciela oznaczałoby, że będą znacznie więcej zarabiać. Tak jak ich koledzy na zachodzie. Osobiście bardzo w to wątpię. Pamiętać należy, że w Polsce nie ma podmiotów, które zechciałyby wejść ze swoim kapitałem do tak dużej firmy żeglugowej. PŻM zostałaby więc prawdopodobnie sprzedana obcemu armatorowi a to z kolei oznaczałoby likwidację ośrodka zarządzania w Szczecinie, a w konsekwencji zwolnienie większości kadr lądowych i zastąpienie polskich marynarzy ich kolegami z Filipin czy Ukrainy - mówi Mirosław Folta.
- A zatem nie „pieniacze” bronienie się przed jakimikolwiek zmianami własnościowymi, jak czasami się to przedstawia, lecz wizja spełnienia się jednego z dwóch wymienionych scenariuszy, obu - moim zdaniem - niekorzystnych dla firmy i pracowników, skłania nas do ciągłych apeli do rządu o pozostawienie PŻM przedsiębiorstwem państwowym. Po co zmieniać coś, co działa dobrze - podsumowuje członek rady pracowniczej PŻM.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polska Żegluga Morska - przedsiębiorstwo państwowe