Odcięcie dopływu środków unijnych, błędne prognozy, nierentowne lotniska i niezadowalająca siatka połączeń to wyzwania, przed którymi stoi polski sektor lotnictwa cywilnego. Mówiono o tym na sesji "Transport lotniczy. Rynek i infrastruktura" podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
- Obecne prognozy zakładają wzrost liczby pasażerów o 6 proc. Część analityków uważa, że są one zbyt optymistyczne. Myślę jednak, że w krótkim terminie ta perspektywa może się spełnić - tłumaczył Michał Kaczmarzyk, naczelny dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowych Portów Lotniczych.
Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego zwrócił uwagę na źródła błędów w opracowaniu prognoz. - Nie tworzymy nowych danych. Nasze materiały opierają się na informacjach przekazywanych przez zarządy lotnisk, a one często weryfikują statystyki nie przekazując nam tych zmian - komentował Piotr Ołowski. - Obecnie zakładamy wzrost na poziomie 5-6 proc. Oczywiście, zawsze jest jakaś niepewność, ale rynek zmierza w tym kierunku - dodał.
Czas na wzrosty
Niezależnie od prognoz, cały rynek szykuje się na wzrost liczby pasażerów. - Polska ma duży potencjał. Wskaźnik mobilności pasażera jest u nas wciąż najniższy chociażby wśród dziewięciu państw, które wchodziły do UE w 2004 roku. Mamy sporo do nadrobienia - powiedział Michał Kaczmarzyk.
- Zgodnie z prognozami już w 2030 roku w Polsce latać będzie 64 mln pasażerów rocznie. Nasze lotniska muszą już dziś myśleć, jak obsłużą tylu podróżnych - powiedział Artur Tomasik, prezes zarządu, Związek Regionalnych Portów Lotniczych i prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego SA.
Perspektywa 15 lat przestaje być odległa, kiedy przeanalizuje się długość procesu inwestycyjnego na lotniskach. - W polskich realiach prowadzenie inwestycji infrastrukturalnych wymaga długiego okresu realizacji. W przypadku Katowic pierwsze prace rozpoczęliśmy dokładnie 10 lat temu - dodał.
Lotniska potrzebują inwestycji
By obsłużyć zwiększony ruch lotniska potrzebują jednak modernizacji infrastruktury. Niestety, brak funduszy w nowej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej na rozwój lotnisk oznacza, że polskie porty muszą znaleźć nowe źródła finansowania
- Pomoc publiczna przeznaczona na tworzenie lotnisk wymknęła się w Unii Europejskiej spod kontroli, przez co powstało sporo projektów, które nie mają szans na przetrwanie - stwierdził Jacek Krawczyk, przewodniczący Grupy Pracodawców Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego.
- Dziś widzimy zbyt dużą dowolność przede wszystkim władz województw co do inwestycji. Komisja Europejska nie może im nakazywać, ale to nie zwalnia ich od samodzielnego myślenia. W Polsce na dobrym poziomie działa obecnie siedem lotnisk. Tyle, że spośród 60 największych portów w Europie nasz kraj ma tylko jedno. Dlatego lepiej jest inwestować w projekty generujące duże możliwości wzrostu niż udawać, że jesteśmy państwem jak Norwegia, która buduje lotniska ze względu na specyficzne terytorium - dodał Krawczyk.
Jedną z możliwości rozwiązania sytuacji jest wejście prywatnego kapitału do spółek zarządzających polskimi portami lotniczymi. Udział prywatnych inwestorów jest szczególnie potrzebny w tych zarządach, które mają problemy z osiągnięciem rentowności. - Zarządy portów lotniczych powinny działać zgodnie z Kodeksem Spółek Handlowych. Niestety, niektóre funkcjonują w oderwaniu od jego przepisów - powiedział Kaczmarzyk.
Wejście prywatnego kapitału może sprawić, że lotniska zaczną działać zgodnie z regułami rynkowymi oraz zasadami korporacyjnymi. - Nie jestem w tym momencie w stanie wyobrazić sobie oddania pakietów kontrolnych w ręce prywatne. Jednakże mniejszościowe udziały z możliwością aktywnego wpływu na funkcjonowanie lotnisk to coś, co może usprawnić ich działalność i wyniki finansowe - dodał.
Takie firmy mogą pojawić się np. w regionalnych portach lotniczych, przejmując kilkanaście proc. udziałów w spółkach zarządzających projektami.
Connectivity na celowniku
Według Piotra Ołowskiego kluczowe dla zrozumienia drogi, którą zmierza polskie lotnictwo, jest pojęcie connectivity. - To w wielkim skrócie dostępność siatki połączeń - powiedział podczas Kongresu. - Polska, by się rozwijać, potrzebuje coraz lepiej rozwiniętej siatki połączeń lotniczych. To doprowadzi nie tylko rynek lotniczy, ale i całą gospodarkę, do znaczącego wzrostu - dodał.
Sposobem na tworzenie większej liczby połączeń są zniżki dla przewoźników przygotowujących loty do nowych destynacji. - Zniżka sięga nawet 90 proc., co pozwala liniom na zapełnienie samolotów w pierwszym okresie istnienia połączenia. Niższe opłaty lotniskowe pozwalają na lepszą promocję - zauważył Kaczmarzyk.
Dużo dobrego dla rynku w tym zakresie robią tanie linie lotnicze oraz firmy z państw arabskich. Paneliści zauważyli jednak wady tego typu przedsiębiorstw. - Tani przewoźnicy nie zapewnią portom wystarczających przychodów dla rozbudowy infrastruktury. Z drugiej strony linie z Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich mają dostęp do nieograniczonej pomocy publicznej, co daje im znaczną przewagę nad europejskimi liniami. To poważny problem, bo praktycznie za darmo oddajemy im potężny rynek - skomentował Jacek Krawczyk.
Z drugiej strony przedstawiciel Turkish Airlines, Wojciech Borys, zwrócił uwagę na problemy, z jakimi linia boryka się przy próbie otwierania nowych linii. - Pomimo deklaracji i naszych chęci, nie możemy realizować nowych połączeń, bowiem nasza działalność wciąż opiera się na umowie bilateralnej między Turcją a Polską zawartą jeszcze w latach 60-tych. Państwa arabskie mają umowy znacznie bardziej liberalne - zauważył.
Umowa jest bardzo restrykcyjna, bowiem uniemożliwia loty tureckiej linii lotniczej na inne lotniska niż Warszawa czy Kraków. Z drugiej strony, jak powiedział prezes ULC, wydanie nowych zezwoleń jest niemożliwe z powodu niezgodności jej postanowień z prawem unijnym. Jacek Krawczyk skomentował wypowiedź Borysa zwracając uwagę na duże wsparcie, którym cieszy się ze strony własnego rządu turecka linia lotnicza. Jednocześnie przewoźnicy europejscy nie mają dużej swobody w lotach do Turcji.
Małe porty z problemami
O ile największe polskie lotniska potrafią radzić sobie z ograniczeniami i problemami, o tyle pod znakiem zapytania stoją porty w miastach regionalnych. - Nasz narodowy przewoźnik stawia na port lotniczy w Warszawie, przez co poważnym wyzwaniem dla regionalnych lotnisk staje się przyciągnięcie innych linii - skomentował Artur Tomasik. - Nie zawrócimy kijem Wisły. Skoro wydaliśmy potężne środki na tworzenie nowych lotnisk, dziś musimy o nie odpowiednio zadbać - dodał.
Jacek Krawczyk zauważył, że drogą do sukcesu małych lotnisk jest współpraca. - Niemieckie porty potrafią bronić wspólnych interesów. Polska jest tak silna, jak liczba jej mieszkańców. Jeśli podzielimy 36 mln na wszystkie miasta regionalne, nic po nas nie zostanie - zaapelował.
Piotr Ołowski zaznaczył, że taka współpraca już ma miejsce. - Myślę, że dyskusja między ULC i portami przyniesie dobre rezultaty - powiedział.
Michał Kaczmarzyk zwrócił również uwagę na błędy, jakie mogą popełniać małe lotniska. - Konieczny jest zrównoważony rozwój. Porty mogą walczyć o przewoźników poprzez olbrzymie zniżki, ale to bardzo krótkoterminowe myślenie. Tak nie zbuduje się trwałego biznesu - zaznaczył.
Rady na przyszłość
- Jeśli Polska chce cieszyć się z dynamicznie rosnącej gospodarki, nie może nie mieć dobrze funkcjonującej, bogatej oferty połączeń lotniczych - podsumował dyskusję Jacek Krawczyk.
Kluczowe w tym zakresie jest wykorzystanie rosnącego rynku azjatyckiego. Paneliści wskazali na szansę uczynienia z lotniska w Warszawie swoistego hubu lotniczego dla kierunków wschodnich. - By to osiągnąć, cały sektor lotniczy musi zacząć działać razem, bo bez tego przegramy walkę z Europą Zachodnią czy Bliskim Wschodem - zaapelował Jacek Krawczyk.
Inny potencjał, jak zauważył Artur Tomasik, tkwi w transporcie służącemu turystyce. - Rocznie Polskę odwiedza około 15 mln turystów. Tylko 20 proc. z nich przylatuje samolotami. Przed nami ciężka praca, by to zmienić - powiedział.
Branżę czeka także dyskusja nad otwarciem spółek zarządzających portami lotniczymi oraz nad wzrostem wydajności zarządzania lotniskami. Jak zauważył Artur Tomasik, w tym zakresie jest jeszcze wiele do zrobienia. - Zacznijmy rozliczać zarządy nie na podstawie liczby pasażerów, ale z osiągnięć w dziedzinie poprawy efektywności funkcjonowania inwestycji - zaapelował podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polski rynek lotniczy na rozdrożu