Do Paryża, Rzymu, Wiednia, Madrytu czy Kijowa polecisz z wielu polskich lotnisk, ale nie z Wrocławia. Przegrywamy batalię o prestiżowe połączenia z innymi miastami.
Czym może pochwalić się Wrocław? - pyta "Gazeta Wyborcza" w lokalnym dodatku. Wraz z nowym rozkładem wracają loty do Mediolanu (od grudnia) i Brukseli. Przybędą połączenia z Edynburgiem i Sztokholmem. Zniknie natomiast trasa WizzAir do Doncaster/Sheffield. Nie udało się też przekonać tanich przewoźników do otwarcia połączenia z Rzymem. Na dodatek samoloty nie będą już latać do samej Brukseli - jak oferował LOT - lecz na odległe lotnisko Charleroi (połączenie ma obsługiwać irlandzki Ryanair).
- Kolejny raz góra urodziła mysz. Władze portu szumnie zapowiadały otwarcie kilku nowych prestiżowych połączeń, ale kolejny raz skończyło się na zapowiedziach - mówi "Gazecie" Andrzej Pawluszek z Polskiej Organizacji Turystycznej, były wicemarszałek województwa dolnośląskiego. - Bez nowych inwestycji, budowy terminalu, parkingu, stacji kolejowej, poszerzenia dróg do lotniska z roku na rok będzie coraz gorzej.
Dariusz Kuś, prezes wrocławskiego portu, przekonuje, że nie przegrywa rywalizacji z innymi miastami: - W samym październiku otwieramy trzy nowe połączenia. To fakt, nie udało się nam obronić Rzymu, ale obsługiwał go Centralwings, który zrezygnował z lotów regularnych w całym kraju. Odpadło również Doncaster/Sheffield, ale rachunek mamy na plus, otwieramy na zimę więcej połączeń, niż zawieszamy. Ruszyły też prace przy budowie nowego terminalu.
Wrocławski port do końca września odprawił ponad 1 mln 165 tys. pasażerów, o 19 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie lotniska: Wrocław nie rozwija skrzydeł