Obecny potencjał wykonawczy na polskim rynku kolejowym powinien sprostać zamówieniom nawet o połowę większym. Choć nie można też wykluczyć sytuacji, że nastąpi okres - prawdopodobnie przejściowy - w którym, z powodu spiętrzenia robót, być może pojawią się nowi gracze - stwierdza w rozmowie z wnp.pl Wiesław Nowak, prezes zarządu ZUE.
Wraz z poprzednio rozstrzygniętymi przetargami sprawi to, że już na początku przyszłego roku na rynek trafią zamówienia o łącznej wartości ok. 40 mld zł, czyli ok. 3/4 puli, jaką kolej ma do wydania w bieżącej perspektywie finansowej (alokacja), a do rozliczenia do 2023 r. (66 mld zł).
Co istotne, z oficjalnych zapowiedzi MIB i PKP PLK wynika, że na podobnie wysokim poziomie rynek może utrzymać się prawie do połowy 2025 r. PLK już w przyszłym roku ma określić projekty przewidziane do finansowania z nowej perspektywy finansowej (2021-27), które będą mogły być szybko zamienione na oferty, ogłoszone i rozstrzygnięte, aby z budową ruszyć „na zakładkę” na początku przyszłej dekady.
Firmy budowlane i producenci materiałów wreszcie doczekali się hossy. Niestety, sytuacja ta, jak każda nierównowaga, niesienie też jeżeli nie zagrożenia, to nowe wyzwania.
O nich, jak również o nowych zjawiskach na rynku budownictwa kolejowego, mówi w rozmowie z wnp.pl Wiesław Nowak, prezes zarządu ZUE Kraków.
W rozmowie z Wiesławem Nowakiem m.in.:
- jak maleje rozpiętość między kosztorysami - inwestora i wykonawców,
- czy budowa 1 km linii kolejowej jest droga,
- czy koszty wzrosną?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prezes ZUE: ile może kosztować hossa w budownictwie kolejowym?