Istnieje niebezpieczeństwo że Polska Żegluga Morska, do której należy armator promowy Unity Line, może popaść w kłopoty finansowe. Wszystko za sprawą związkowców z Solidarności - marynarzy, którzy twierdzą, że armator nie płaci im za jeden dzień pracy w każdym miesiącu.
- Reprezentowana przeze mnie spółka jedynie zarządza promami. Nie jest pracodawcą marynarzy. Pełnomocnikiem pracodawcy, kompetentnym do udzielenia informacji jest PŻM - twierdzi na łamach dziennika Zbigniew Janeczko, prezes Unity Line.
- Dwanaście lat temu spółka Cyfadaco Shipmanagement zarządzająca promami Unity Line i KSM NSZZ Solidarność zawarły umowę o zasadach rozliczenia wynagrodzenia miesięcznego na promie Polonia. Później objęto nią również inne promy armatora. Nic nam nie wiadomo o jakichkolwiek roszczeniach marynarzy - twierdzi Jerzy Sieradzan, szef biura personalno-administracyjnego PŻM.
Układ zbiorowy zawiera tabelę minimalnych, stanowiskowych, gwarantowanych wynagrodzeń miesięcznych za pracę na promach. Oznacza to, że każdy marynarz za miesiąc pracy nie powinien otrzymać niższego wynagrodzenia niż zapisano to w tabeli. Porównując faktycznie wypłacane miesięczne wynagrodzenia z gwarantowanymi, można dostrzec, że są zaniżone o wysokość wynagrodzenia za jeden dzień w miesiącu - wyjaśnia "Puls Biznesu".
Janusz Maciejewicz, szef marynarskiej Solidarności tłumaczy, że od wielu lat polscy armatorzy nie płacili marynarzom na promach za jeden dzień pracy. Jedynie Polska Żegluga Bałtycka zgodziła się wyrównać straty załogom.
Sprawa może dotyczyć ponad 500 marynarzy. Jeżeli przyjąć, że średnia pensja to 10 tys. zł brutto, to wartość ewentualnych zobowiązań PŻM za minione 12 lat może sięgnąć nawet 60 mln zł. - czytamy w "PB".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Problemy PŻM z marynarzami