Eksperci Polskiej Unii Dystrybutorów Stali podkreślają, że stal to cały czas surowiec niezbędny do realizacji wielu projektów infrastrukturalnych. Chociażby z tego powodu polscy dystrybutorzy i przewoźnicy nie powinni na razie obawiać się kryzysu w tej branży.
Nastąpił wzrost cen, a więc i rentowności firm na rynku stalowym. Powoli to postępuje - dodaje Pławski.
Ekspert Euler Hermes zaznacza, że rynek stali jest bardzo wrażliwy na cenę. Nierzadko zdarzało się, że w sierpniu kupowało się stal za np. 100 zł, a we wrześniu była ona warta 50 zł. Wtedy zaczynało się liczenie strat. - Kiedy dotarł do nas kryzys i drastycznie spadło zainteresowanie wyrobami stalowymi, to spadła też cena. Jak ktoś był zatowarowany po wysokiej cenie, to generował straty. Trzeba było przeszacować zapasy i w 2009 r. firmy kończyły na minusie - wyjaśnia. - Potem firmy nabrały doświadczenia, bo de facto był to pierwszy taki kryzys w Polsce, który mocno nas dotknął.
W 2010 r. firmy zatowarowywały się już w taki sposób, by nie narażać się na spadek cen - opisuje sytuację Pławski.
Hutnictwo klientem kolei, kolej klientem branży stalowej
Jednym z istotnych odbiorców wyrobów stalowych jest kolej. Tadeusz Syryjczyk, minister transportu i gospodarki morskiej w rządzie Jerzego Buzka, przypomina, że nie tak dawano szacowano, że wymiana torów w ramach zaległości naprawczych to 11800 km, czyli niemal 24 tys. km szyn. - W tym celu dla nadrobienia opóźnień oraz prowadzenia rutynowej wymiany powinno to być około 3 tys. km szyn (to jest ponad 180 tys. ton), nie licząc rozjazdów i stali potrzebnej na remonty i modernizację obiektów mostowych - mówi. - Przy rocznej produkcji wyrobów walcowanych na gorąco około 6 mln ton, to jest ok. 3% produkcji - dodaje, zaznaczając, że w rzeczywistości wymiany są na ogół mniejsze i dopiero większa skala modernizacji i rewitalizacji linii kolejowych może nas zbliżyć do tego odsetka lub pozwoli go przekroczyć. - Oczywiście wyroby te są także przedmiotem importu i eksportu, a przemysł wagonowy ma też swój udział w rynku stali - podkreśla Syryjczyk.
W przypadku Polski hutnictwo to około 20% przewozów. Jeden wielki piec szybowy do wytapiania surówki ze wsadu składającego się z rudy żelaza z dodatkiem koksu i topników to około pięć pociągów rudy w ciągu dnia, pięć pociągów koksu i jeden topików, czyli jeden wielki piec może generować około 10 pociągów dziennie tylko od strony surowcowej.
- Gdy w Krakowskiej Hucie pracowały cztery wielkie piece wymiana wagonów obliczeniowych (2-osiowych) pomiędzy Hutą a PKP wynosiła około 100 na godzinę w każdą ze stron - przypomina Syryjczyk.
Były minister transportu szacuje, że przy obecnym poziomie produkcji hutniczej w Polsce polscy przewoźnicy kolejowi realizują około 20% przewozów łącznie właśnie dla hutnictwa żelaza i stali. Ilustruje to zależność kolei - zwłaszcza LHS, na której jest to około 50% - od hutnictwa.
Co ciekawe - koleje towarowe słowackie szacują udział przewozów dla hut na około 60%, a więc są bardziej uzależnione od hutnictwa niż sam LHS.
Obecnie hutnictwo w Polsce osiągnęło pewien optymalny poziom, który można nazwać raczej stabilnym. Część surowcowa - wielki piec w Dąbrowie Górniczej w zakładach ArcelorMittal - to jeden z najnowocześniejszych wielkich pieców w Europie. Także inwestycje w Krakowie (np. nowa walcownia gorąca) wskazują na zamiar utrzymania produkcji w Polsce.
Prognozy - na dwoje babka wróżyła
Sanjay Samaddar, prezes ArcelorMittal Poland, oceniając niedawno sytuację na rynku stali zaznaczył, że prognozy na rok 2012 dla Europy zakładają raczej recesję, a nie - jak przewidywano wiele razy w drugiej połowie ubiegłego roku - kryzys. Choć apogeum kryzysu już za nami, to Samaddar w wypowiedzi dla mediów podkreślał, że jest umiarkowanym optymistą. - Ostatnie raporty rynkowe wskazują, że rok 2011 był rekordowy pod względem poziomu produkcji stali na świecie. Jednak w tym samym okresie popyt w Europie osłabł - mówił prezes Arcelor- Mittal zaznaczając, że 2012 r. nie zapowiada się na łatwy, ani dla grupy ArcelorMittal, ani dla całego sektora. Jak powiedział Samaddar, popyt na stal w dalszym ciągu utrzymuje się na poziomie zaledwie 75% zapotrzebowania sprzed kryzysu i nie daje oznak szybkiego powrotu do sytuacji z 2008 r.
- Prognozy są takie, że produkcja stali ma rosnąć, bo rosnąć ma na nią zapotrzebowanie - uważa jednak Piotr Pławski. Szef zespołu ds. oceny ryzyka w branży stalowej Euler Hermes dodaje, że największy producent stali w Polsce, ArcelorMittal niezbyt temu dowierza, co można wywnioskować nie tylko z wypowiedzi samego Samaddara, ale także z informacji o planowanym zamknięciu jednego z wielkich pieców. - Jednak zamiar ten został przesunięty w czasie. Nie wiadomo, czy wiąże się to z walką ze związkami zawodowymi, czy raczej z racjonalnym podejściem do sytuacji na rynku i stwierdzeniem, że jednak produkcja będzie mogła być sprzedana - mówi Pławski, dodając, że hurtownicy i rynek liczą na to, iż nastąpi w tym roku wzrost produkcji w stosunku do roku ubiegłego.
Stal to bowiem cały czas surowiec niezbędny do realizacji wielu projektów infrastrukturalnych i choć inwestycje związane z Euro 2012 już się kończą, to jednak trzeba dokończyć prace, przede wszystkim jeśli chodzi o drogi i infrastrukturę z nią związaną. - Tutaj nie odnotujemy spadku, bo zakupy przez najbliższy rok powinny być kontynuowane. Jeśli chodzi o infrastrukturę drogową, to 2013 r. będzie już mniej obfity w zamówienia, bo rząd zapowiedział, że pieniądze na ten cel są dużo mniejsze. Pozostaje pytanie, czy wtedy nie ruszą inwestycje związane z energetyką, które są bardzo potrzebne? Mówi się o nich, ogłaszane są przetargi i choć jest to jeszcze nieco mgliste, są to inwestycje, na które przeznaczono dużo pieniędzy - mówi szef zespołu ds. oceny ryzyka w branży stalowej Euler Hermes.
Kiedy rynek się kurczy, firmy budowlane muszą szukać nowych możliwości wykorzystania nagromadzonego potencjału w realizacji innych zadań. W spółce Polimex-Mostostal postanowiono ubiegać się o kontrakty drogowe poza Polską, a na rynku krajowym postawiono na wielkie inwestycje energetyczne. Jak zapowiadał niedawno Konrad Jaskóła, prezes Polimex-Mostostal, spółka ta zamierza w istotnym zakresie uczestniczyć w budowie nowych mocy wytwórczych energii w Polsce. Niedawno rozstrzygnięty przetarg na budowę dwóch bloków energetycznych o mocy 900 MW każdy na parametry nadkrytyczne, opalanych węglem kamiennym w należącej do PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Elektrowni trafił w ręce konsorcjum Rafako SA, Polimex-Mostostal SA i Mostostal Warszawa SA. Wartość umowy wynosi ponad 11,5 mld zł brutto. - Z wielką satysfakcją przyjęliśmy informację, że nasza oferta na realizację dwóch bloków energetycznych w Elektrowni Opole została wskazana przez zamawiającego jako najkorzystniejsza. Złożyliśmy oferty na kolejne projekty energetyczne i oceniając nasz potencjał, kadrę i pracowników oczekujemy na dalsze korzystne dla nas rozstrzygnięcia - skomentował Jaskóła. Polimex-Mostostal stara się teraz w konsorcjum z Hitachi o kontrakt na budowę bloku energetycznego do 1000 MW w Kozienicach.
Oferta opiewa na kwotę ponad 6 mld zł. Prezes Polimex-Mostostal podkreśla również, że duże zainteresowanie budzi także temat inwestycji kolejowych, bowiem PKP Polskie Linie Kolejowe planują wydać na budowę i modernizację zarządzanej przez siebie infrastruktury znaczące kwoty. Zdaniem Jaskóły projekty te mogą wspólnie z projektami energetycznymi stanowić w nadchodzących latach doskonałą przeciwwagę dla ewentualnego spadku inwestycji w drogownictwie.
Cały artykuł znajduje się w miesięczniku "Rynek Kolejowy".