PKP nie straciły, a były wicepremier Przemysław Gosiewski nie złamał prawa, lobbując za budową peronu we Włoszczowie - uznała kielecka prokuratura okręgowa i umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Podczas otwarcia przystanku rzecznik PKP Michał Wrzosek rozdawał dziennikarzom informację prasową, że inwestycja kosztowała ponad 3 mln zł. Dzień później Wrzosek tłumaczył już, że ponad 2 mln zł to koszty, które i tak PKP musiałyby ponieść w tym miejscu, więc peron kosztował 909 tys. zł.
Prokuratura zajęła się sprawą po zawiadomieniu posłów Platformy Obywatelskiej. - Sprawa dotyczyła dwóch głównych wątków. Chodziło o wyjaśnienie, czy szefowie zarządu spółek z grupy PKP działali na szkodę tych spółek w trakcie planowania i realizacji tej inwestycji - mówi Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy kieleckiej prokuratury okręgowej. - W drugim chodziło o sprawdzenie, czy osoby trzecie złamały prawo poprzez nakłanianie władz zarządu spółek grupy PKP do realizacji inwestycji, która miała przynieść straty - dodaje prokurator
Nie ukrywa, że "osoby trzecie" to były wicepremier w rządzie PiS-u, a obecnie poseł tej partii Przemysław Gosiewski.
Teraz prokuratura zakończyła postępowanie. - Nie stwierdzono, że doszło do złamania prawa. Poseł Gosiewski nie przeczył, że interweniował w sprawie budowy. Ale nie ma dowodów, że przekroczył tym wypełnianie mandatu posła - podkreśla Mielniczuk. Dodaje, że na podstawie opinii biegłych grupa PKP nie straciła też na tej inwestycji. Powołał się przy tym na oceny ekspertów, którzy twierdzą, że ocenę wszystkich inwestycji kolejowych powinny być dokonywane z perspektywy 30 lat - mówi prokurator.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prokuratura umorzyła sprawę słynnego peronu