Na lotniskach w Indiach panował w poniedziałek chaos za sprawą protestu pilotów flagowych indyjskich linii lotniczych Air India przeciwko obniżce wynagrodzeń. Odwołano kilkadziesiąt lotów krajowych i zagranicznych, z których miało skorzystać kilka tysięcy pasażerów.
Ich przedstawiciel oświadczył, że piloci powrócą do pracy po wypłaceniu przez pracodawcę zaległej części wynagrodzenia za wylatane godziny.
Sprawa jest tym bardziej kłopotliwa, że w Indiach trwa sezon świąteczny, toteż liczba pasażerów jest większa niż zazwyczaj. Tysiące Indusów ruszają w podróż do krewnych. Pozostałe indyjskie linie lotnicze wykorzystały tę sytuację; pasażerowie z odwołanych lotów muszą płacić za bilety lotnicze dwukrotnie więcej niż dotychczas.
Od dawna w Indiach podróże tanimi liniami prywatnymi cieszą się znacznie większym wzięciem niż liniami Air India.
Firma Air India poniosła duże straty w roku budżetowym 2008-2009. W związku ze złą sytuacją finansową w sierpniu tego roku znacznie ograniczono liczne przywileje przysługujące dotąd personelowi tych linii. Rząd zapowiedział wsparcie finansowe pod warunkiem wdrożenia rygorystycznego programu naprawczego. Jego częścią, w założeniu zarządu firmy, miały być mniejsze wynagrodzenia pilotów.
Opozycja indyjska oskarża rząd i resort lotnictwa cywilnego o błędy w zarządzaniu i brak odpowiednich działań zapobiegawczych, czyli o dopuszczenie do dramatycznej sytuacji finansowej, w jakiej znalazł się flagowy przewoźnik powietrzny Indii.
W ostatnich tygodniach indyjski rynek usług lotniczych przeżywał już podobny protest. Na początku września do pracy nie stawiali się piloci prywatnych linii lotniczych Jet Airways. Ich trwający kilka dni protest skomplikował podróże kilkudziesięciu tysiącom pasażerów i doprowadził do kilkudniowego chaosu na indyjskich lotniskach.
Protest personelu Air India nie będzie miał tak dramatycznych następstw, ponieważ linie te obsługują jedynie 16 proc. krajowego rynku lotniczego w Indiach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Protest indyjskich pilotów, chaos na lotniskach