Prascy taksówkarze protestowali w czwartek przeciwko usługodawcom przewozowym typu Ubera, jeżdżąc powoli taksówkami po okrężnej trasie w centrum Pragi. Według organizatorów było ich od 1,8 do 2 tys., a według władz miejskich - 1 400.
W Pradze jest ponad 8 tys. kierowców taksówek. Uczestnicy protestu zgromadzili się wcześniej na wynajętym przez nich parkingu w dzielnicy Strahov, gdzie oczekiwali na pojawienie się ministra transportu Dana Tioka i rozmowy z nim o ograniczeniu działalności usługodawców typu Ubera.
Minister nie przybył do protestujących, argumentując, że ma za dwa tygodnie zaplanowane już spotkanie z przedstawicielami taksówkarzy. "Nie rozumiem powodów, dla których zamiast dalszych rokowań, taksówkarze protestują i biorą jako zakładników mieszkańców Pragi" - napisał w oświadczeniu dla prasy. Na spotkaniu 23 lutego ma zostać uzgodniona nowelizacja ustawy o ruchu drogowym, która między innymi zalegalizuje zamawianie usług przewozowych za pomocą systemów elektronicznych, ale tylko u licencjonowanych taksówkarzy.
Pytany o protest premier Andrej Babisz powiedział, że nikt ze środowiska taksówkarzy nie zwrócił się do niego z prośbą o rozmowy. "Gdyby mnie zaproszono, to bym rozmawiał" - zapewnił dziennikarzy. Zdaniem Babisza adresatem postulatów taksówkarzy powinien być praski ratusz, a nie rząd.
Przedstawiciele firmy Uber oświadczyli w czwartek, że chcą wspólnie ze służbami miejskimi i innymi instytucjami znaleźć rozwiązanie, które zadowoliłoby wszystkie strony. Taksówkarze protestowali już w Pradze w ubiegłym roku i dwa lata temu. W jednym z protestów w 2016 roku całkowicie zablokowali ruch na głównej arterii przelotowej przez miasto. Taksówkarze zapowiedzieli, że będą protestować także w piątek.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Protest taksówkarzy w Pradze