Stopień zaawansowania prac przy remoncie tamy w Nysie osiągnął 40 proc. Przy udrożnieniu Nysy Kłodzkiej wykonano niespełna 35 proc. zaplanowanych robót. Inwestycja ma się zakończyć w grudniu 2015 r. Według prezesa KZGW mimo opóźnień to termin realny.
Sumisławski podkreślał, że zadanie jest "trudne i złożone" oraz że było inwestycją późno rozpoczętą i od początku prowadzoną "po ścieżce krytycznej" pod względem czasowym. - Projekt ten ma problemy techniczne i prawne, ale wiedzieliśmy, że tak będzie i radzimy sobie z tym. Po to są takie spotkania, jak to w czwartek - dodał.
Relacjonował, że podczas czwartkowego spotkania i wizytacji koncentrował się głównie na kwestii stopnia realizacji programu naprawczego, wdrożonego w kwietniu po tym, jak zbankrutowała jedna z firm pracujących przy nyskich inwestycjach. - Uzyskałem zapewnienie ze strony realizującego zadanie wykonawcy, potwierdzone przez inżyniera budowy, że jeżeli chodzi o zbiornik, to wszystkie zaległości wywołane przez napotykane w ostatnich miesiącach trudności zostaną zlikwidowane do listopada. Ustaliliśmy też, co należy zrobić, by zmieścić się w terminie - mówił PAP Sumisławski.
Wiadomo m.in., że w trakcie realizacji inwestycji przeprowadzone jeszcze przed jej rozpoczęciem badania geologiczne okazały się niewystarczające m.in. ze względu na zbyt rzadką sieć odwiertów. - Z tym problemem spotkaliśmy się zarówno przy budowli zrzutowej zbiornika, jak i przy jednym z jazów, co spowodowało poważne opóźnienia. Sytuacja wymagała doprojektowywania i wykorzystania innych materiałów od tych, które założyliśmy - wyjaśniał Sumisławski. Dodał, że jeśli chodzi o zbiornik i budowlę zrzutową, to wykonawcy "poradzili sobie z tematem". - Natomiast jeśli chodzi o rzekę to opóźnienie jest duże i trzeba będzie nadzwyczajnych działań, które spowodują, że sobie z nim poradzimy. A uznajemy, że sobie poradzimy - zaznaczył.
Tłumaczył, że w kwestii opóźnień chodzi o "pojedyncze miesiące". - Ale przy tak napiętym harmonogramie nawet te pojedyncze miesiące mają duże znaczenie - przyznał.
Szef KZGW mówił, że dodatkowe badania i konieczność wykorzystania innych materiałów wymagały uruchomienia dodatkowych pieniędzy "z założonej dla inwestycji rezerwy". - Z punktu widzenia kosztów przedsięwzięcia jako całości nie wykraczamy jednak poza zakres przewidzianych na jego realizację środków - zapewnił.
Zagrożenie ewentualną nieterminową realizacją i nierozliczeniem w związku z tym unijnej dotacji przyznanej na remont tamy w Nysie, to jedno z największych zagrożeń tego zadania. Koszt udrożnienia Nysy Kłodzkiej i remontu tamy w Nysie to ponad 411 mln zł, a przewidziane dofinansowanie z UE to 323 mln zł.
Sumisławski pytany o kwestie dotyczące decyzji środowiskowej dla modernizacji tamy, która musiała zostać wydana ponownie w związku z koniecznością budowy przepławki dla ryb podał, że spodziewa się, iż w ciągu miesiąca powinny się zakończyć prace nad tym dokumentem.
Inwestycja prowadzona na nyskim zbiorniku i rzece Nysie Kłodzkiej obejmuje m.in. udrożnienie koryta Nysy Kłodzkiej i międzywala poniżej zbiornika; przebudowę trzech jazów, trzech mostów drogowych i kładki dla pieszych na terenie miasta Nysa; budowę i modernizację wałów na długości ok. 4 km; udrożnienie koryta i międzywala na długości ok. 9,5 km; modernizację tzw. zapory czołowej o długości ponad 5 km i dwukilometrowej zapory bocznej, a także modernizację dwóch pompowni oraz budowę kontrolowanego przelewu bocznego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Remont tamy w Nysie zaawansowany w 40 proc.