Co najmniej 1/5 firm zajmujących się drogowym przewozem rzeczy może upaść jeszcze w tym roku. To sprawi, że wielu wykwalifikowanych kierowców będzie musiało szukać nowego pracodawcy.
Tomasz Rejek, prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych, zaznacza, że w branży transportowej źle zaczęło się dziać już w marcu 2008 r.
- Jeszcze w 2007 roku trwało szaleństwo zakupów. Firmy zaopatrywały się w nowy sprzęt. Doszło do takich sytuacji, że na rynku było za mało kierowców. To się jednak skończyło z początkiem wiosny w 2008 roku. Nastąpił spadek obrotów i w tej chwili wiele samochodów stoi - relacjonuje.
Jego zdaniem kryzys gospodarczy w branży transportowej nie tylko rozpoczął się wcześniej, ale jest także większy niż w innych dziedzinach krajowej gospodarki.
Jak pisze '"Gazeta Prawna" okazuje się, że symptomy kryzysu w tej branży przyszły z Zachodu, gdzie nagle spadły zamówienia. Gdyby nie to, że w pewnym momencie ceny paliw zostały obniżone, wiele firm już byłoby zamkniętych. W tej chwili niektórzy przedsiębiorcy pracują na granicy opłacalności. Nie wiadomo, jak długo wytrzymają.
Zdaniem Tomasza Rejka rok 2009 będzie dla transportu drogowego najgorszy od 20 lat.
- Niektórzy uważają, że w Polsce działalność zakończy wkrótce 30 proc. firm. Są i tacy, którzy twierdzą, że tylko połowa rynku przetrwa kryzys - mówi "Gazecie Prawnej" Tomasz Rejek.
Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR, uważa, że firm, które upadną, będzie mniej ok. 20 proc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rok 2009 będzie dla transportu najgorszy od 20 lat