Czy drony to tylko moda i zabawka dla dużych chłopców? Liczba i rozmaitość realizowanych i możliwych zastosowań świadczy o biznesowym potencjale tej latającej technologii. Gospodarcze korzyści z dronów były przedmiotem jednej z debat IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Już w ubiegłym roku wartość polskiego rynku dronów przekroczyła 200 mln złotych ze zdecydowanymi szansami na dynamiczny wzrost. Ponad połowa tej sumy przypada na handel (sprzedaż urządzeń). Jedna trzecia to usługi wykonywane z użyciem latających aparatów, a tylko 12 proc. wartości rynku przypada na krajową produkcję urządzeń.
Kierunek, w którym podąża branża, jest uznanie dronów za „latające roboty”. Pilot, który ręcznie obsługuje drona pozostającego w zasięgu jego wzroku, to istotne ograniczenie - techniczne i prawne. Autonomiczność versus pilotaż - stanowi to również podstawową różnicę między dronem a statkiem powietrznym, o czym przekonywał moderator sesji, Sławomir Kosieliński, prezes Fundacja Instytut Mikromakro monitorującej polski rynek. Jego zdaniem podporządkowywanie dronów jako „urządzeń do zdalnego zbierania informacji” przepisom ruchu lotniczego jest nieracjonalne i szkodzi rozwojowi sektora. Na szczęście odrębne przepisy normujące wykorzystywanie dronów już powstają. W Europie toczy się dyskusja o miejskim ruchu powietrznym (Urban Space).
- W przepisach tych nie ma miejsca dla człowieka - podkreślał Kosieliński. - Zastępuje go algorytm. Dron to tak naprawdę podmiot Internetu Rzeczy. Jego autonomiczność oznacza precyzję i koordynację.
Kierunki unijnych prac legislacyjnych omówił kompetentnie Tomasz Balcerzak z katedry technologii lotniczych w wydziale transportu Politechniki Śląskiej wskazując m.in. na kontekst systemu Galileo - europejskiego narzędzia nawigacji satelitarnej, który mógłby stanowić podstawę bezpiecznego koordynowania ruchu dronów zapewniając urządzeniom widoczność i „umiejętność widzenia”.
Temat widoczności i koordynacji, a także pola potencjalnych konfliktów z lotnictwem (głównie sanitarnym), kontynuował Sebastian Banaszek, dyrektor operacyjny Dron House SA, którego firma testuje informatyczne narzędzia planowania bezpiecznych lotów drona. Jego zdaniem docelowy system będzie łączył technologię opartą o transponder (jak w lotnictwie) z rozwiązaniami społecznymi (tj. np. zgłaszaniem przez operatora obszaru działania). Standardy prawne przybiorą skodyfikowaną i ostateczną postać zapewne za kilka lat. W tym czasie rynek będzie rozwijał się w aktualnym środowisku legislacyjnym - gromadzić doświadczenia i ewoluując.
- Biorąc pod uwagę, że po roku 2025 po niebie ma latać 400 tys. dronów wyeliminowanie operatora to konieczność - zgadzał się Paweł Łuków vel Broniszewski, dyrektor zarządzający spółki Drony, która zajmuje się usługami, szkoleniami i działalnością badawczo-rozwojową (głównie inspekcjami infrastruktury krytycznej).
Olga Borowska, dyrektor generalny firmy Inspectios skierowała debatę na temat ciekawych i nietypowych zastosowań dronów.
- Drony wchodzą w różne interakcje z przemysłem. Nasza firma specjalizuje się w inspekcjach, ale przeprowadzanych wewnątrz instalacji - poinformowała Borowska. - Chodzi głównie o kotły w energetyce i zbiorniki w chemii. Zastosowania drona w termowizji, przy trudnym dostępie do wnętrza tych obiektów, eliminuje m.in. konieczność kosztownej budowy rusztowania.
- Mamy w katalogu klientów kilkanaście branż w tym budownictwo, wykonywanie podkładów map geodezyjnych - opisywał Banaszek. - Ale tak naprawdę tylko klienci wiedzą, jak można zastosować drona. Dlatego pytamy ich o to i otrzymujemy odpowiedzi, które niekiedy nas zaskakują. Nie sądziłem na przykład, że drony można stosować do badania jakości i czystości węglarek.
„Dronoidy”, czyli latające roboty konstruowane pod konkretne potrzeby klienta i zlecone przez niego zdania, to specjalność firmy Spartaqs.
- Trudno jedną miarę przykładać do latających kamer filmujących wesela i bezzałogowych samolotów bojowych - zauważył Sławomir Huczała, współwłaściciel i główny konstruktor, Spartaqsa. - My konstruujemy urządzenia do zdobywania informacji, które nie mają chorób wieku dziecięcego, jakie dotykają wiele innych konstrukcji.
Zdaniem Grzegorza Łobodzińskiego, prezesa spółki Centrum Naukowo-Technologiczne Systemów Bezzałogowych, technologia dronowa nie istnieje bez informatyki - główną rolę odgrywa to transmisja i obróbka danych. Prostota, szybkość i efektywność pozyskiwania informacji to siła technologii i atut takich firm jak Centrum, które specjalizuje się w usługach dla rolnictwa, energetyki, gazownictwa i przemysłu filmowego.
Przywiązanie do tradycyjnych technik (o wiele droższe śmigłowce) i brak podstawowej wiedzy o możliwościach dronów to zdaniem większości dyskutantów główna bariera rozwojowa tego młodego rynku.
- Klient nie widzi niekiedy możliwości i nie ma wyobrażenia o skuteczności technologii - zauważyła Borowska. - Z drugiej strony są podmioty, u których skala inspekcji jest tak duża, że tym wymaganiom nie umie sprostać żadna działająca na polskim rynku firma.
Niedojrzałość polskiego rynku widać m.in. w ofertach przetargowych, gdzie wykonanie tej samej usługi różne firmy oferują za 20 lub... 300 tys. złotych.
Na konieczność poszerzenia społecznej świadomości wskazywał Huczała. - W powszechnym przekazie medialnym drony jedynie „uciekają” albo „spadają”. Powinniśmy pokazać ludziom, co te urządzenia potrafią, przekonywać, że korzystanie z nich jest nie tylko skuteczne, ale i modne.
W konkluzjach debaty proponowano wprowadzenie mechanizmów usuwających bariery rozwoju rynku dronów - była mowa m.in o utworzeniu poligonu szkoleniowego dla dronów, wprowadzeniu bonu technologicznego dla firm korzystających z ich usług, czy o akcji edukacyjno-promocyjnej finansowanej z publicznych środków.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rynek dronów w Polsce - czas wzlotów