Cięcia w rozkładach jazdy, zwolnienia w załodze, albo wydatki sięgające milionów złotych - takie scenariusze ma przed sobą spółka PKP Przewozy Regionalne. Który będzie realizowany, pokaże audyt, którego wyniki poznamy w kwietniu.
Kondycję firmy popsuło zabranie z niej przed usamorządowieniem dochodowych pociągów kursujących między różnymi województwami (przejęła je spółka PKP Intercity). Koleje regionalne musiały za to przyjąć maszynistów z innej spółki: PKP Cargo. Tylko w Zachodniopomorskim Zakładzie PKP PR to dodatkowych dwieście etatów. Do tego doszedł wzrost cen prądu i opłat za korzystanie z torów. Stan firmy niepokoi związkowców.
We wtorek pracownicy zachodniopomorskiego PKP PR spotkali się z Władysławem Husejką. Załoga pytała, czy będzie redukcja zatrudnienia.- Nie da się świadczyć usług kolejowych bez ludzi - uspokajał cytowany przez "GW" marszałek, zastrzegając jednak, że póki nie ma audytu, nie ma mowy o podpisywaniu jakiegokolwiek pakietu gwarancji pracowniczych. Ten przygotowany przez kolejarzy zakłada m.in. to, że pracownicy spółki nie stracą pracy przez najbliższe dwanaście lat.
Gdzie więc szukać pieniędzy na pokrycie rosnących kosztów? W tym roku marszałek planuje wydać na PKP PR (tak zapisano w budżecie) 46 mln zł (7,28 zł za każdy przejechany kilometr). Umowa z PKP przewiduje jednak, że ta kwota zostanie zwiększona, jeśli okaże się, że kolei brakuje pieniędzy. O ile? Nie wiadomo - na pewno o kilka kolejnych milionów.
Jeśli w budżecie marszałka nie znajdą się pieniądze na podwyższone dopłaty, konieczne będą cięcia w rozkładach jazdy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stan PKP PR gorszy niż przypuszczały samorządy