W dzień po uniewinnieniu przez sąd byłych szefów szwajcarskich linii lotniczych Swissair, sądzonych w związku z upadkiem tego przewoźnika, szwajcarska prasa krytykuje w piątek luki prawne, które odsłonił ten największy w Szwajcarii proces o przestępstwa gospodarcze.
Sędzia Andreas Fischer przyznał około trzy miliony franków szwajcarskich odszkodowania do podziału między pozwanych.
Szwajcarskie linie lotnicze, zadłużone na ok. 17 mld franków szwajcarskich, upadły w 2001 r., m.in. w związku z agresywną ekspansją międzynarodową i dramatycznym załamaniem w turystyce po zamachach terrorystycznych w USA z 11 września 2001 r.
- Nie ma dowodów, by oskarżeni działali na szkodę firmy" i by ich działania rzeczywiście spowodowały szkody grupy SAir, do której należały linie Swissair - uzasadnił werdykt Fischer.
Swissair - pierwsza z większych linii lotniczych, jaka zbankrutowała po 11 września 2001 r., był w Szwajcarii postrzegany jako ikona szwajcarskiej odpowiedzialności, jakości i skuteczności. Powstałą na gruzach Swissair w 2002 r. nową firmę, Swiss International, kupiła w 2005 r. Lufthansa. Sprzedaż linii, traktowanych przez Szwajcarów jako część narodowego dziedzictwa, została odebrana przez nich jako ostateczne upokorzenie.
Chociaż stronie oskarżającej przysługuje prawo odwołania się od wyroku uniewinniającego, kontynuowanie sprawy w wyższej instancji będzie trudne lub wręcz niemożliwe ze względu na to, że w 2008 roku część zarzutów ulega przedawnieniu.
Piątkowe dzienniki szwajcarskie krytykują przepisy związane z przestępczością gospodarczą, które pozostawiają bezkarnymi - jak napisał redaktor naczelny dziennika "Le Matin" - "głupotę i nieudolność" oraz "błędy w zarządzaniu". W zurychskim dzienniku "Tages Anzeiger" czytamy, że proces sam w sobie był karą dla uniewinnionej w nim kadry zarządzającej Swissairu. Inne dzienniki, jak "Le Quotidien Jurassien", piszą o "fiasku", jakim był proces, a sam werdykt nazywają "skandalicznym".
W ubiegłym roku prokuratura kantonu Zurych postawiła w stan oskarżenia byłych członków dyrekcji i doradców nieistniejących już wtedy linii lotniczych Swissair m.in. z powodu "nielojalności" w zarządzaniu i "fałszowania dokumentów finansowych".
Oskarżonym, m.in. Cortiemu i Philippe'owi Bruggisserowi, który odpowiadał za projekty rozwoju i ekspansji Swissair w 2001 r., groziły kary do pięciu lat więzienia. Wśród oskarżonych było kilku najbardziej znanych szwajcarskich przedsiębiorców, m.in. były prezes drugiego co do znaczenia szwajcarskiego banku Credit Suisse Lukas Michlemann, przemysłowiec Thomas Schmidheiny, a także kilku lokalnych polityków.
Chociaż działalność tych osób nie miała - według prokuratora Andreasa Brunnera - znamion przestępstwa gospodarczego i nie dążyły one do wzbogacenia się, a kierowały się dążeniem do uratowania przedsiębiorstwa, to jednak podejmowały "działania nielojalne", podkreślił prokurator.
W 1999 r. SAirGroup, do której należał Swissair, nabył pakiet 25,1 proc. akcji PLL LOT - obecnie pakiet kontroluje syndyk Swiss Air (67,97 proc. akcji PLL LOT należy do Skarbu Państwa, a 6,93 proc. do pracowników przewoźnika).
Po kontroli przebiegu prywatyzacji PLL LOT w 2004 r. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła m.in., że członkowie byłego zarządu PLL LOT za usługi doradcze w latach 2000-2001 otrzymali od SAirGroup łącznie ponad 1 mln franków szwajcarskich. Izba uznała, że świadczenie usług doradczych przez członków zarządu było sprzeczne z umowami o pracę oraz umowami o zakazie konkurencji, które zawarli z radą nadzorczą LOT. Ponadto prezes zarządu na podstawie odrębnej umowy otrzymywał miesięcznie 15 tys. franków szwajcarskich, informowała NIK.
W tym czasie prezesem PLL LOT był Jan Litwiński (1998 - 2003 r.). On również znalazł się wśród oskarżonych w procesie dotyczącym upadku linii Swissair.
Jak podała w piątek stacja TVN24, szwajcarski sąd przyznał Litwińskiemu odszkodowanie w wysokości 32 tys. franków (ok. 70 tys. zł).
- Nigdy nie miałem wątpliwości, że taki powinien być ostateczny wynik tej sprawy" - powiedział w piątek TVN24 Jan Litwiński. "Cztery lata były dla mnie ogromnym stresem - dodał.