Wielkie tiry jeżdżą po Wrocławiu, jak chcą. Kierowcy nic nie robią sobie z zakazów i wjeżdżają tam, gdzie im nie wolno. Przez to tworzą się korki, a wrocławskie jezdnie popadają w ruinę.
Zygmunt Sieńko, prezes Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych "Dolny Śląsk" przyznaje: - Niektórzy kierowcy tirów jeżdżą osiedlowymi uliczkami. Wynika to najczęściej ze złego oznakowania, nie ze złej woli. Niektórzy po prostu skracają sobie drogę - wyznaje.
Tymczasem dla osiedlowych jezdni już jeden przejazd giganta jest zabójczy.
Z danych, jakimi dysponują miejscy urzędnicy, wynika, że jeden tir niszczy nawierzchnię tak samo, jak 26 tys. aut osobowych.
- Wystarczy jeden przejazd wielkiej ciężarówki, a droga może iść do gruntownego remontu - mówi prof. Antoni Szydło, kierownik laboratorium dróg i lotnisk z Politechniki Wrocławskiej. Prof. Szydło tłumaczy, że nowa osiedlowa uliczka jest w stanie wytrzymać ok. 12 średnio obciążonych ciężarówek przez dobę, w ciągu 20 lat. Położenie asfaltu, nie mówiąc już o całym remoncie jezdni, na odcinku jednego kilometra to koszt około pół mln zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tiry rozjeżdżają Wrocław